Decyzja należy do Ohio
Zacznę od garści banałów. Już za tydzień wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych. 50 stanów, a z nimi Dystrykt Kolumbii zdecydują pomiędzy Barackiem Obamą, a Mittem Romneyem. Część stanów już zdecydowała (republikanie/demokraci stanowią tam większość) i od dawna nikt się nimi nie zajmuje. W grze pozostają już tylko tak zwane swing states , czyli stany, w których żaden z kandydatów nie jest pewien zwycięstwa. Przypomnę w kolejności alfabetycznej: Colorado, Florida, Iowa, New Hampshire, Nevada, North Carolina, Ohio i Virginia. Na czele tej grupy wysunęło się ostatnio Ohio, liczące ponad 11,5 mln mieszkańców i dysponujące wyjątkowo cennymi 18 głosami elektorskimi. Te głosy elektorskie, które można zdobyć w Ohio spędzają sen z powiek sztabowcom obydwu kandydatów. Matematyka wyborcza pokazuje, że właśnie one mogą przesądzić na korzyść prezydenta lub gubernatora. Zwłaszcza jeżeli Floryda, jak przewidują sondaże, opowie się po stronie Romneya. Wtedy do grupy wyborc