Go west, young man
Wyruszamy w naszą własną podróż na zachód, wyruszamy
gromadnie, bo w grupie raźniej chyba, każdy czegoś szuka, każdy dąży do czegoś,
i idziemy razem, choć różne są cele, doświadczenia różne i oczekiwania inne.
Idziemy na zachód, bo Ameryka nas intryguje, Ameryka nas zastanawia, niektórych
fascynuje, niektórym spać nie daje, czasem gniewa i śmieszy, czasem budzi
pogardliwe wzruszenie ramion. Bo przecież tacy są niedojrzali jeszcze, z
przykrótką historią, kulturą, pożal się Boże, masową, tandetną, pstrokatą, bez
krztyny wzniosłości. Tacy z nich jeszcze kowboje, z rewolwerem w jednej,
konstytucją w drugiej ręce, za grosz europejskiej ogłady, zrozumienia, że to
już nie te czasy, żeby komuś lufą przed nosem wymachiwać. Więc patrzymy z
politowaniem, z tą naszą Europą na barkach, że to „ich” jałowe takie, puste i w
ogóle nic.
A jednak przywozimy, jak pamiątki z podróży, ich
drapacze chmur, bary szybkiej obsługi, telewizję i kino z Hollywoodu, i filmowe
nagrody, i samochodową kulturę, i komputery, internety, programy, życie ich
gwiazd i życie ich polityków, ich
jedzenie z puszki, ich wojny i ich sportowców,
ich centra handlowe, kampanie
reklamowe, telefony komórkowe, odbiorniki radiowe i kuchenki mikrofalowe, a na
koniec mówimy: ależ to wszystko tanie. I przez moment dumamy nad powszechną
służbą zdrowia, której im wciąż brak, nad tym, że u nas tyle się nie strzela, w
dodatku, że postęp to zawsze tutaj, a
tam wąsate durnie w Darwina nie wierzą. A potem znów na zachód ciągniemy,
ciągnie nas jednak, bo czegoś nam brak, bo u nas już za bardzo odtąd dotąd
wedle rządowego paragrafu, bo u nas bezpiecznie tak, że aż nudno i duszno i
wytrzymać się nie da.
Dlatego my, studenci Amerykanistyki, napiszemy
niejedno, żeby choć trochę tego zachodu przyciągnąć. Nie tworzymy monolitu.
Poglądy mamy różne. Zainteresowania odmienne. Cele rozmaite. Łączy nas pasja
odkrywania kraju za Wielką Wodą, łączy chęć dzielenia się nabytą wiedzą ze
światem, młodość i niepokorność, ciekawość i nieustępliwość, twórcza radość i
niepohamowane marzenia. Z tych gorących głów kapać będą kolejne wpisy, nieuporządkowane,
rozwichrzone, ale tworzące mozaikę, w której odbijać się ma nasza wizja
Ameryki. Nie przedłużając, serdecznie zapraszam do lektury.
Andrzej
J. Kohut
Komentarze
Prześlij komentarz