"Teraz stałem się śmiercią, niszczycielem światów"

It is a terrible thing to order the use of something that... is so terribly destructive, destructive beyond anything we have ever had. You have got to understand that this isn’t a military weapon… It is used to wipe out women and children and unarmed people, and not for military uses. So we have got to treat this differently from rifles and cannon and ordinary things like that…

 Harry S. Truman, 1948



Wybuch bomby atomowej w Nagasaki

Początek końca
Rok 1945 przyniósł stopniową poprawę sytuacji na froncie wschodnim. Alianci zbliżali się do zakończenia walk, zmuszając ostatecznie swego głównego przeciwnika do kapitulacji. Tym samym jednak zintensyfikowane działania wojenne w Europie skutecznie odwróciły uwagę od sytuacji na Pacyfiku i japońskiego zagrożenia. Główny ciężar walki z Japonią wzięły na siebie Stany Zjednoczone. Stało się tak nie bez przyczyny – owszem, USA i Japonia były państwami zamorskimi toteż ‘łatwiej’ im było toczyć walkę ze sobą nawzajem, ale nie należy zapominać o wcześniejszym incydencie – japońskim ataku na Pearl Harbor z 1941r. Stany Zjednoczone dotkliwie wówczas ukarane za swą niefrasobliwość, żądały zemsty. Odwet na Japończykach, choć niewypowiedziany bezpośrednio, stał się jednym z głównych celów Ameryki. 

Pearl Harbor stało się przepustką dla Japończyków do kontynuowania ich „misji” podbicia Azji Wschodniej, której pierwszym etapem było zdobycie wysp Guam i Wake. Dzięki skrupulatnemu przygotowaniu i przewadze technicznej Japonia zaczęła odnosić znaczące sukcesy, burząc tym samym mit poczucia bezpieczeństwa Amerykanów. Mimo iż przewaga państwa azjatyckiego nie utrzymała się długo (przełomowa bitwa o Midway z 1942r. zadecydowała o zepchnięciu Japonii na pozycję defensywną) Stany Zjednoczone zdały sobie sprawę z jak trudnym przeciwnikiem przyszło im się zmierzyć. Wojna przekształciła się w walkę na wyczerpanie – długotrwałe, krwawe walki o Iwo Jimę i na Okinawie uświadomiły Amerykanom, że Japończycy, bez względu na swą pozycję, będą walczyć do samego końca, poświęcając życie w imię obrony kraju. Co więcej, im silniej Japonia odczuwała zagrożenie, tym walki stawały się bardziej zaciekłe – alianckie wizje o kapitulacji azjatyckiego państwa były dalekie od faktycznej realizacji, widmo końca wojny odsuwało się na dalszy plan. Dlatego też, w obliczu coraz większej brutalizacji działań wojennych, a tym samym wzrastających ofiar, zaczęły pojawiać się pomysły mające wpłynąć na szybkie rozwiązanie konfliktu. Do dzisiaj jednak pozostanie sprawą nierozwiązaną fakt, czy rzeczywiście sytuacja wymagała użycia aż tak drastycznych środków jak zastosowanie bomby atomowej.

Szybkie i pewne zwycięstwo?
Po śmierci Franklina D. Roosevelta prezydentem Stanów Zjednoczonych został Harry S. Truman, który wraz z obowiązkiem sprawowania władzy odziedziczył trudne zadanie zakończenia wojny na Pacyfiku. Początkowo blokada morska i zmasowane bombardowanie Japonii miały przyczynić się do kapitulacji przeciwnika. Wydarzeniem, które często porównywane jest do późniejszego użycia bomb atomowych, są naloty na Tokio w nocy z 9 na 10 marca 1945r. Wtedy to cele wojskowe przestały być głównym punktem ataków, a  działania wojenne rozszerzyły się na ludność cywilną. Tym samym, pozbycie się etycznych ograniczeń jak i ogromne zniszczenia stały się przedsmakiem późniejszej wojennej atomowej rewolucji.

Bombardowane Tokio

Długotrwałe amerykańskie prace nad bomba atomową, określone mianem projektu „Manhattan”, zbliżały się ku końcowi. Bomba miała ostatecznie zostać użyta przeciwko ludziom. Wyniszczająca, przedłużająca się wojna z Japonią stanowiła idealny pretekst do zrealizowania tych celów. Według zwolenników nowej broni, zastosowanie jej pomogłoby szybko zakończyć II wojnę światową i ocalić amerykańskich żołnierzy od niechybnej śmierci. Fakt ataku na niewinnych japońskich cywilów nie wzbudzał większych emocji, został uznany jako rzecz niezbędna dla zagwarantowania światowego pokoju. Po ataku na Pearl Harbor, Japonia stała się w oczach Amerykanów „bestią, którą trzeba eksterminować”. Bezwzględność Japończyków i okrucieństwo w walkach tylko potęgowały strach i niechęć Amerykanów, skutecznie niwelując wszelkie moralne skrupuły co do zadania ostatecznego ciosu Japonii. Co więcej, zrzucenie bomby gwarantowałoby USA pewne zwycięstwo na Pacyfiku, a tym samym ukazałoby państwo amerykańskie jako niepokonane supermocarstwo, posiadające nową, śmiercionośną broń, której, jeśli będzie trzeba, nie zawaha się użyć.

Atomowy duet: Little Boy i Fat Man
Rząd Stanów Zjednoczonych dążył do osiągnięcia maksymalnego efektu po zrzuceniu bomby, tak by wywrzeć odpowiednią presję na władzach Japonii. Dlatego też powołano specjalną komisję, której zadaniem było wybranie odpowiednich celów ataku. Na liście znalazło się początkowo kilka miast japońskich, z których ostatecznie Hiroszimę, jako japońską bazę wojskową, uznano za cel podstawowy.

Bombowiec B – 29 Enola Gay i jego załoga

6 sierpnia 1945r., 29 – letni podpułkownik Paul W. Tibbets, dowódca bombowca B - 29 Enola Gay, wraz ze swoją załogą miał wykonać zadanie, do którego przygotowywany był od miesięcy: osiągnięcie pułapu 9 tys. metrów, namierzenie celu, zrzut, ostry skręt o 155 stopni i jak najszybsza ucieczka. W tak prosty sposób historia świata miała ulec gwałtownej zmianie. Podpułkownik Tibbets zrealizował swoją misję - Little Boy, 4050 kilogramowa uranowa bomba, została zdetonowana 300 m nad centrum Hiroszimy.

Little Boy

Aby umocnić pozycję Stanów Zjednoczonych jako jedynego mocarstwa posiadającego śmiercionośną broń i potwierdzić, że atak na Hiroszimę nie był tylko i wyłącznie próbą doświadczalną, rząd USA zdecydował o ataku na kolejne japońskie miasto. Tym razem celem miała być Kokura – japoński arsenał zbrojeniowy. ‘Dzień sądu’ wyznaczono na 9 sierpnia 1945r. O ile atak na Hiroszimę, został przeprowadzony zgodnie z planem, druga operacja wiązała się z licznymi trudnościami, począwszy od samej bomby. Plutonowy Fat Man, dwukrotnie większy od swego poprzednika, sprawiał duże trudności zarówno jeśli chodzi o jego załadunek, jak i problemy techniczne przy podłączaniu. Złe warunki atmosferyczne także zakłócały operację. Ocaliły co prawda Kokurę, ale skierowały plan ataku na inne równie ważne zaplecze zbrojeniowe Japonii – Nagasaki. Jedyne japońskie miasto, które zdołało oprzeć się wcześniejszym amerykańskim atakom, poległo.

Fat Man


„Pika – don”, czyli „błysk – huk”
Istnieje wiele teorii wyjaśniających decyzję Amerykanów, co do użycia broni atomowej, jednak żadna z nich nie wróci życia setkom tysięcy brutalnie zamordowanych japońskich obywateli, zupełnie nie związanych z bezpośrednimi działaniami wojennymi. Oślepiający błysk – fala ciepła – i kończąca spektakl ogromna fala uderzeniowa. To wszystko, co mieszkańcy Hiroszimy zdążyli doświadczyć przed śmiercią. Płaskie ukształtowanie terenu miasta znacznie spotęgowało skutki eksplozji. Wybuch spowodował w epicentrum wzrost temperatury do 10 mln stopni C – wszystko, co znajdowało się w pobliżu epicentrum, wyparowało. Czas, w którym wydzieliła się cała energia cieplna wybuchu był krótszy od jednej dziesiątej sekundy. Ludzie, zwierzęta, budynki przestały istnieć. Ogromna fala uderzeniowa zniszczyła większość zabudowań, fala ognia, poruszającego się z prędkością 50 km/h, spustoszyła wszystko, co napotkała na swojej drodze. Z 76 tysięcy budynków Hiroszimy 70 tysięcy zostało zburzonych lub uszkodzonych, 48 tysięcy całkowicie. Oficjalne statystyki podają, że liczba zmarłych do 1 września wynosiła 70 tysięcy, nie licząc zaginionych, i 130 tysięcy rannych, w tym 43500 ciężko rannych. Według kolejnych ocen do końca 1945 roku liczba zmarłych wzrosła do 140 tysięcy. Ludzie umierali nadal i w ciągu kolejnych 5 lat liczba zgonów przypisywanych skutkom wybuchu doszła do 200 tysięcy.

Hiroszima po zrzuceniu bomby
Odmienne ukształtowanie terenu Nagasaki (miasto było otoczone górami) znacznie zmniejszyło powierzchnię eksplozji, jednak przyniosło równie tragiczne skutki, jak w Hiroszimie: zginęło 39 tys. osób, 25 tys. zostało rannych. Do końca 1945 roku w Nagasaki zmarło 70 tysięcy ludzi, a w ciągu pięciu lat łącznie 140 tysięcy. Podobnie jak w Hiroszimie zginęło 54 % ludności miasta.
Ci, którym udało się przetrwać początkowe stadium wybuchu bomby, zostali skazani na niebywałe cierpienia i śmierć wskutek choroby popromiennej.



Początek nowej ery
Zniszczenie przez bombę atomową stanowi rzecz samą w sobie. Znam gruzy i ruiny, nie robią one na mnie szczególnego wrażenia. To jednak jest nieopisanie różne… Ogólny obraz, który wymyka się naszej zdolności odczuwania sprawia wrażenie martwoty, absolutnej esencji śmierci w sensie jej nieodwołalności, bez nadziei na zmartwychwstanie. I wszystko to nie jest umiejscowione. Jest ona wszędzie i nic nie zdołało uciec od jej tchnienia.

Tak kpt. amerykańskiej marynarki Wiliam Bryson wspomina swój pobyt w Nagasaki miesiąc po zrzuceniu bomby.

Użycie bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki zapoczątkowało nową erę w historii świata – erę nuklearnej rywalizacji, w której to strach przed niszczycielską siłą bomby atomowej zaczął odgrywać główną rolę w relacjach między państwami. Nowo powstała broń stała się narzędziem prowadzenia polityki, elementem wywierania presji i symbolem potęgi. Bomba atomowa stała się bombą światową – wraz z pierwszym jej użyciem zdano sobie sprawę, że nikt nie może już czuć się bezpiecznie. Człowiek posiadł śmiercionośne narzędzie zdolne do zagłady całej cywilizacji.

Z jednej strony pojawienie się bomby atomowej w historii wydaje się wynaturzeniem, zaprzeczeniem zdrowego rozsądku. Z drugiej wiadomo jest, że ma ta historia swój dalszy ciąg zwany wyścigiem zbrojeń nuklearnych. Broń, która nie jest bronią, która nie przestanie być nigdy tragiczną anomalią, pozostała z ludźmi na dobre, a raczej na złe.

Anna Szczerska

Komentarze

Popularne posty

Japoński samuraj niechciany w USA, czyli dlaczego Nissan Skyline R34 jest nielegalny w Stanach Zjednoczonych

Co kojarzy nam się z USA? Subiektywny przegląd amerykańskiej kultury

What is this shit, really?