Międzywojnie – potop amerykańskiej kultury

Gdy opadł wojenny kurz i zostały podpisane traktaty pokojowe, kończące I wojnę światową, kraje uwikłane wcześniej w działania wojenne, zaczęły stawać na nogi. Zamiast inwestować w przemysł zbrojeniowy, mogły rozwijać się na płaszczyźnie filmowej i muzycznej. W kulturze pojawiły się nowe nurty i nowe trendy, które wreszcie mogły zostać rozprzestrzenione na cały świat. Kiedy gospodarka krajów Europy Zachodniej była w ruinie, a miliony europejskich mężczyzn ginęło na wojennych frontach, daleko za oceanem rozwijała się nowa potęga gospodarczo-ekonomiczna – Stany Zjednoczone. Już w XIX wieku znany brytyjski dziennikarz i spirytysta William Thomas Stead przepowiedział w jednej ze swoich publikacji, że XX wiek zostanie w całości opanowany przez Stany Zjednoczone, które staną się największym mocarstwem świata, narzucającym tempo rozwoju i gwarantującym pokój. Nikt jednak nie spodziewał się, że rozpocznie się tak intensywna amerykanizacja i że energiczni, nowocześni Amerykanie wręcz zawładną światem.

Dzięki rozwojowi techniki rozwijała się kultura masowa, która zmieniła sposób rozumienia sztuki. To co wcześniej było wyjątkowe, użyteczne i autoteliczne, teraz stało się produktem, tworzonym wyłącznie dla zysku. Modernistyczne hasło l’art pour l’art (sztuka dla sztuki) odeszło w zapomnienie. Globalizacja przybrała amerykańską twarz, a amerykańska kultura i styl życia zaczęły rozprzestrzeniać się w niemalże wszystkich krajach świata, które przyjmowały amerykański imperializm i poddawały się nowej, narzuconej kulturze.

W okresie dwudziestolecia międzywojennego w USA produkowane było około dziewięciuset filmów rocznie (dla porównania w Polsce przez dwadzieścia lat powstało nieco ponad trzysta produkcji). W drugiej połowie lat 20. XX wieku aż 60% polskich repertuarów kinowych i niemalże 90% hiszpańskich stanowiły filmy produkcji amerykańskiej. Idea wiecznej młodości i idealnego życia zawładnęła umysłami całego świata, który zaczął naśladować amerykańskie gwiazdy. Rozpoczęła się moda na język angielski, ekstrawaganckie stroje i hollywoodzki uśmiech. W 1927 powstał pierwszy film dźwiękowy Śpiewak jazzbandu w reżyserii Alana Croslanda, a rok później pierwsza dźwiękowa animacja Parowiec Willie, w którym Myszce Miki głosu udzielał sam Walt Disney.


Wraz z postępem technicznym rozpoczęła się rewolucja obyczajowa, którą reprezentowały chłopczyce, tzw. flapper girls. Były to przedstawicielki ruchu, sprzeciwiającego się wiktoriańskim kanonom kobiecości. Prowadziły ekscentryczny i ostentacyjny styl życia, który eksponowały szczególnie przez wyraźnie chłopięcy sposób ubierania się – nosiły krótkie fryzury na boba, kaszkiety, wyzywający makijaż, który do tej pory zarezerwowany był tylko dla gwiazd filmowych i coraz krótsze, luźne sukienki, niepodkreślające kobiecych kształtów. Mimo prohibicji piły alkohol, a papierosy paliły przez długie lufki. Były wyzwolonymi i niezależnymi kobietami. Styl flapper girl łatwo przyjął się w Europie – propagowała go Coco Chanel czy Magdalena Samozwaniec i Maria Pawlikowska-Jasnorzewska.



Kultura amerykańska rozprzestrzeniała się nie tylko przez modę i kino, ale także przez muzykę. Muzyką przełomu był jazz, powstały na początku XX wieku w Nowym Orleanie, będący mieszanką elementów muzyki europejskiej, amerykańskiej i afrykańskiej, który stał się dźwiękowym znakiem nowych czasów. Jazz był pierwszym dostępnym na masową skalę gatunkiem muzyki popularnej, która łatwo się rozprzestrzeniała dzięki radiu i gramofonowi. Jazz pomógł muzykom wyśpiewać swój bunt przeciwko utartym konwencjom, na nowo zdefiniować wzory norm i zachowań, a tym samym zapoczątkować rewolucję w pojmowaniu muzyki. Nowy gatunek przyjął się także szybko na polskiej scenie muzycznej, szczególnie po otwarciu nowych wytwórni takich jak Syrena Record oraz dzięki pierwszym transmisjom radiowym, które zasłynęły z jazzowych audycji. W tych latach tworzyli tacy artyści jak Artur Gold i Jerzy Petersburski, którzy założyli razem orkiestrę, a także Eddie Rosner, nazywany Białym Armstrongiem


Rok po wojnie z USA do Polski trafiła YMCA (Young Men’s Christian Assiociation), która promowała chrześcijańskie wartości i harmonijny rozwój fizyczny młodych chłopców, ale co było najważniejsze dla Polaków – rozprzestrzeniała w Europie amerykańską kulturę. To właśnie w placówkach YMCA, młodzi chłopcy słuchali jazzu i czytywali amerykańskie magazyny muzyczne, takie jak Melody Marker czy Down Beat. Dzięki funkcjonowaniu YMCA w Krakowie powstał pierwszy kryty basen, a kina grywały najnowszy repertuar z uwzględnieniem niemal wszystkich najsławniejszych amerykańskich produkcji. W ten sposób amerykańska kultura popularna wręcz zalała nie tylko polski, ale także europejski i światowy rynek, a ludzie zaczęli postrzegać Stany Zjednoczone jako kraj tak piękny i idealny, że aż utopijny, tak niezwykły, że aż nieprawdopodobny i tak wolny, że aż nie mający prawa bytu. 

Rwący potok amerykańskiej kultury, która zalewała europejski rynek został zatrzymany dopiero przez wybuch II wojny światowej, a potem – w Europie Środkowej – przez cenzurę wprowadzoną w czasach komunizmu. Amerykańskie filmy były blokowane przez komunistyczny rząd Polski, a za granie jazzu można było trafić do więzienia. Jednak pragnienia Polaków by być częścią Zachodu nie dało się stłumić. Przemycano kasety video zza zachodniej granicy, nielegalnie grano jazz i słuchano Głosu Ameryki

Dziś amerykańska popkultura jest tak zakorzeniona w świadomości Polaków, że czasem wręcz trudno nam rozróżnić nasze rodzime tradycje od zwyczajów zaczerpniętych z Zachodu. Można się sprzeczać czy to dobrze czy nie, czy Ameryka nas oczarowała czy raczej zbałamuciła, czy obdarła nas z polskości czy uczyniła częścią nowoczesnego społeczeństwa i była motywacją dla pokoleń, które walczyły o jej wolność. Ale pewnym jest, że bez amerykańskiej kultury masowej, która przedostawała się do Europy w różnoraki sposób, świat dziś nie byłby taki sam.

Karolina Toka

Komentarze

Popularne posty

Japoński samuraj niechciany w USA, czyli dlaczego Nissan Skyline R34 jest nielegalny w Stanach Zjednoczonych

What is this shit, really?

American History F: Gangi Nowego Jorku i rzeczywistość irlandzkiego imigranta