Od Królewny Śnieżki do Zwierzogrodu. Historia animacji Disneya. Część 2.

https://imgur.com/gallery/Ddmg0

 Ery animacji Disneya 



W poprzedniej części artykułu omówiłem początkowe ery animacji Disneya począwszy od czasów niemych, przez epokę złotą aż do załamania pod koniec srebrnej ery. W tym tekście omówię kolejne dekady historii studia - od regresu mrocznej ery, po obecną sytuację studia. 

Mroczna era (1970-1988)

Kolejny okres, nazywany także brązową erą, jest uważany za czas regresu. Technologia kserografii była stosowana przez niemal dwie kolejne dekady, co obniżyło jakość animacji. Ze względu na związane z procesem czarne linie, które cechowały animację tego okresu, produkcje brązowej ery określa się mianem scratchy films . Kluczowym stał się zysk, stosowano recykling animacji z innych filmów. Wystarczy porównać kadry z filmów Księga dżungli i Robin Hood
http://www.comedycentral.co.uk/movies/articles/turns-out-robin-hood-could-have-been-a-jungle-book-sequel

 Porównanie kadrów z filmów "Księga dżungli" (1967) i "Robin Hood" (1973)

       Brak przywództwa Disneya był odczuwalny w sferze kierownictwa. Filmy odeszły od baśniowych klimatów i skupiły się na mroczniejszych i bardziej realistycznych historiach. W tym okresie powstały produkcje takie jak Aryskotraci, Bernard i Bianka, czy Lis i pies. Nie były to filmy złe, sam szczególnie miło wspominam ten ostatni, jednak mówimy o Disneyu. To studio było stać na więcej.
Prawdziwy upadek nadszedł wraz z filmem Taran i magiczny kocioł z roku 1985. Budżet tej mrocznej i dojrzałej animacji wynosił 44 miliony dolarów, co czyniło ją najdroższym dotychczasowym filmem tej kategorii, lecz box office  ograniczył się do marnych 21,3 miliona. Nowy zarząd miał nawet wątpliwości czy rentowne będzie dalsze tworzenie animacji. Tutaj pojawia się jednak perspektywa nowego gracza na rynku. Jakiś czas wcześniej jeden z animatorów Disneya, Don Bluth, był tak zawiedziony kierunkiem artystycznym jaki obrało studio, że odszedł i założył własną wytwórnię. Bluth pokazał światu, że animacja dalej może być dobra, tworząc takie klasyki jak Amerykańska opowieść, Dzielna pani Brisby czy Pradawny ląd.
Klęska finansowania Magicznego kotła i sukcesy Blutha zmusiły nowy zarząd studia do podjęcia zdecydowanych działań, aby ocalić disneyowską animację i nie przegrać z potężnym rywalem. Disney potrzebował konkurencji, aby wyrwać się z marazmu i zacząć tworzyć dzieła na wysokim poziomie. Zaczęto więc wprowadzać mocne zmiany. W mrocznej erze powstały jeszcze dwa filmy: Wielki mysi detektyw oraz Oliver i spółka. Potem nadszedł czas odrodzenia.  

Renesans Disneyowski (1989-1999)

            Wiele młodych osób darzy tę erę największą sympatią. To filmy, na których się wychowaliśmy i one stały się dla nas symbolem Disneya. W 1989 roku miała swoją premierę Mała Syrenka, pierwszy film nowej epoki. Zmiany były widoczne gołym okiem. Zwiększona została także rola muzyki. Tym razem były to jednak piosenki rodem z Broadwayu (warto wspomnieć, że niektóre filmy okresu renesansu trafiły potem na scenę). Muzyczny sukces filmów tej ery to niewątpliwie zasługa Howarda Ashmana oraz Alana Menkena. Ashman napisał już wcześniej tekst jednej z piosenek z filmu brązowej ery, Oliver i spółka. W okresie renesansu zaś stworzył takie klasyki, jak piosenki z Małej Syrenki, Pięknej i Bestii i trzy utwory z Aladyna. Przy tych filmach pracował z kompozytorem Alanem Menkenem, który po śmierci Ashmana w 1991 stworzył utwory także do Pocahontas, Dzwonnika z Notre Dame i Herkulesa.
https://assets.teenvogue.com/photos/57b36dd13481e9fc11a3bc88/16:9/w_1280,c_limit/M8DLIME_EC006_H.JPG

 Kadr z filmu "Mała Syrenka" (1989)


          Renesans to także wysyp księżniczek Disneya. Do tej pory mieliśmy tylko trzy: Śnieżkę, Kopciuszka i Śpiącą Królewnę. Pod koniec XX wieku na ekranach pojawiły się Ariel, Bella, Jasmina, Pocahontas, Mulan, Esmeralda i Megara. To ponad dwa razy więcej niż w ciągu poprzednich kilkudziesięciu lat!
            Disney zrozumiał też, co było duszą studia, i wrócił do tworzenia baśni. W ciągu pierwszych czterech lat renesansu wypuścił trzy filmy wpisujące się w to kryterium. Opracowano także CAPS (Computer Animation Post-Production System), narzędzie umożliwiające przeniesienie animacji na komputery. Umożliwiło to niespotykane dotąd ruchy kamery oraz użycie modeli 3D. Pierwsze użycie systemu miało miejsce w pewnej scenie Małej Syrenki, lecz pierwszym filmem, który w całości został stworzony cyfrowo była animacja Bernard i Bianka w krainie kangurów z 1990 roku.
           Nowa era była sukcesem od samego początku. Mała Syrenka miała premierę tego samego dnia co najnowszy film Dona Blutha Wszystkie psy idą do nieba. Film Disneya zmiażdżył konkurenta uzyskując 211,3 miliona dolarów w box officie, podczas gdy dzieło Blutha zyskało jedynie 27,1 miliona. Od tego momentu możemy mówić o odrodzeniu i nowym złotym okresie w dziejach wytwórni.
            Renesans był dla Disneya okresem bardzo płodnym, niemal każdego roku wychodził nowy film. Jednocześnie były to produkcje bardzo dobrze odbierane. Piękna i Bestia stała się pierwszą animacją nominowaną do Oscara za najlepszy film! Potem przyszedł także Król Lew, jeden z najbardziej dochodowych filmów animowanych w 2D w historii

https://dettoldisney.files.wordpress.com/2013/07/the-lion-king-original.jpg 

"Król Lew" (1994) – grafika promocyjna 

 
           Późniejsze produkcje zarabiały już mniej. Jednocześnie tragiczna śmierć Franka Wellsa w 1994 roku doprowadziła do walki o przywództwo w studiu i związanej z tym rezygnacji prezesa firmy Jeffreya Katzenberga (który prędko założył własną wytwórnię: DreamWorks). Za ostatni film Disneyowskiego renesansu uznaje się Tarzana (1999).


Post-renesans (2000-2007)

Kolejna epoka jest dość trudna do scharakteryzowania ze względu na swoją różnorodność. Niektórzy nazywają ją nową mroczną erą; nie ulega wątpliwości, że jakość produkcji studia spadła na początku lat dwutysięcznych. Disney stopniowo wycofywał się z charakterystycznego dla poprzedniej epoki musicalu w stylu broadwayowskim. Już przy Tarzanie postanowiono postawić na piosenki Phila Collinsa, zamiast, jak wcześniej, pozwolić śpiewać bohaterom. Taki sam zabieg zobaczymy w jednym z filmów post-renensasu zatytułowanym Mój brat niedźwiedź.
Poza tym produkcje lat dwutysięcznych to szereg prób i szukanie nowej drogi. Mieliśmy wtedy pierwszą disneyowska animację 3D czyli Dinozaura z roku 2000 (Toy Story nie zalicza do tej kategorii, mimo że powstało wcześniej, ponieważ była to koprodukcja ze studiem Pixar), ponowne podejście do klasycznej zabawy muzyką (Fantazja 2000), próby stworzenia dojrzalszego filmu (Atlantyda. Zaginiony ląd), czy disneyowskie science-fiction z motywem piratów (Planeta skarbów). Trudno wskazać tutaj wspólny mianownik.
Niektóre produkcje post-renesansu okazały się wielkim sukcesem. Lilo i Stitch z 2002 roku doczekał się kilku kontynuacji pełnometrażowych oraz serialu. Inne filmy zostały jednak zapomniane. Mało kto dziś nawiązuje do Rogatego Rancza czy Kurczaka Małego.

https://www.hollywoodreporter.com/heat-vision/lilo-stitch-live-action-disney-remake-works-1148811

Kadr z filmu "Lilo i Stitch" (2002)


 
          Taki stan rzeczy nie wynikał z problemów marketingowych, lecz z zatracenia charakteru studia. Wydaje się, że włodarze Disneya do końca nie wiedzieli, jakie filmy chcą tworzyć. W tym miejscu porównanie post-renesansu do mrocznej ery nabiera więc sensu. Był to niewątpliwie regres - tak, z kilkoma świetnymi przebłyskami - lecz wciąż regres. Nie można odmówić filmom tej epoki innowacyjności, jednak zaowocuje ona dopiero w kolejnej erze. Filmy lat dwutysięcznych były zazwyczaj… w miarę porządku, do obejrzenia i zapomnienia. Nie wywarły raczej wielkiego wpływu na postrzeganie studia, tak jak zrobiły to produkcje poprzedniej epoki.
Możemy zrobić eksperyment na sobie samych. Zastanówmy się: czy Disney to dla nas raczej Aladyn, Piękna i Bestia i Król Lew, czy może Atlantyda, Kurczak Mały i Rodzinka Robinsonów? Od razu widać, która epoka była dla wytwórni ważniejsza.

Przebudzenie (2008-obecnie)

            Angielski termin revival jest dość bliski słowom renesans i odrodzenie. Dość trudno było mi przetłumaczyć go tak, by oddać ducha kolejnej ery w dziejach studia, a jednocześnie uniknąć ryzyka pomylenia jej z Disneyowskim renesansem lat 90. Zdecydowałem się użyć słowa przebudzenie, ponieważ pod koniec lat dwutysięcznych studio ocknęło się, przejrzało na oczy i zaczęło znów tworzyć filmy tworzące historię. Piorun z 2008 roku jeszcze nie zwiastował tego, co miało nastąpić, lecz rok później na ekranach kin zagościła animacja Księżniczka i żaba - pierwsza od pięciu lat klasyczna animacja Disneya. Był to też pierwszy film, który przyniósł odrodzenie Disneyowskim księżniczkom - do tego grona dołączyły Tiana, Roszpunka, Elsa, Anna oraz Vaiana/Moana.
            Rok 2011 przyniósł jeszcze jeden powrót do klasycznej animacji w postaci filmu Kubuś i przyjaciele, jednak pozostałe produkcje epoki są wykonane w animacji komputerowej, którą w poprzedniej epoce zapoczątkował Dinozaur. Cechuje je innowacyjna forma i jednoczesny powrót do korzeni - są księżniczki i musicale, ale także nowe tematy i świeże spojrzenia na znane schematy. Najważniejszym filmem tego okresu jest według mnie Kraina Lodu z 2013, która pokazuje wszystkie główne założenia epoki.

http://decentfilms.com/uploads/articles/frozen.jpg

 Kadr z filmu "Kraina lodu" (2013)



          Filmy Disneyowskiego przebudzenia są bardzo wysoko oceniane i odnoszą sukcesy kasowe (Zwierzogród zarobił ponad miliard dolarów!). Kształtują jednocześnie obraz tego, czym dla najmłodszych jest Disney.
Za 10-15 lat to właśnie Kraina Lodu czy Vaiana będą symbolem studia w takim samym stopniu, w jakim są nim dla nas Król Lew i Mała Syrenka.



Maciej Kapek










Komentarze

  1. Świetny artykuł. Uwielbism Disneya z ery renesansu, złotej oraz przebudzenia. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Codowny, wielopoziomy tekst, dziękuję!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Japoński samuraj niechciany w USA, czyli dlaczego Nissan Skyline R34 jest nielegalny w Stanach Zjednoczonych

Co kojarzy nam się z USA? Subiektywny przegląd amerykańskiej kultury

What is this shit, really?