NBA „I love this Bussiness”

Wartość tej korporacji wynosi około 19 mld dolarów. W 2013 roku przyniosła blisko 5 mld dolarów przychodu, w jej skład, na zasadzie franczyzy, wchodzi 30 firm. 14 osób spośród ich właścicieli aż to miliarderzy, a najlepiej zarabiający pracownicy dostają rocznie pensję w wysokości ponad $20 mln. W jej szeregach znajdują się pracownicy z całego świata, strajk związku zawodowego potrafi zawiesić działalność firmy na kilka miesięcy i przynieść duże straty, a obecnie korporacja skupia się na powiększeniu swoich wpływów w Chinach i Indiach.Ciekawostką jest fakt, że Facebookowy fanpage tej firmy lubi ponad 21 mln osób, podczas gdy podobne konkurencyjne strony mają kolejno 10, 5 i 3 mln fanów. 


Dane, które przytoczyłem powyżej, dotyczą korporacji jaką jest National Basketball League, działającej na amerykańskim rynku już ponad 68 lat (3 pierwsze lata znana była pod nazwą Basketball Assosaction of America). Na pewno nikogo nie zaskoczyło, że branża sportowa potrafi generować tak spore zyski, jednak chyba mało kto zastanawiał się co sprawia, że ligi sportowe w USA są tak bardzo dochodowe. Piszę ten artykuł w momencie gdy kończy się kolejny bardzo udany, pod względem sportowym, sezon zasadniczy i zaczyna się faza playoff, która zapowiada się na jedną z najbardziej zaciętych w przeciągu ostatnich lat.
Dzieje się tak w głównej mierze dlatego, że NBA, jak i inne ligi zawodowe (wracając do kwestii liczby osób, które lubią daną ligę na Facebooku: NFL ma 10 mln fanów, MLB 5 mln, a NHL 3 mln) działają na takiej samej zasadzie i mają taką samą strukturę organizacyjną jak inne wielkie korporacje: Apple, Pepsico i inne. Czyli w uproszczeniu ich zadaniem jest stworzenie jak najbardziej atrakcyjnego produktu i zarobienie jak największej kwoty pieniędzy na jego sprzedaży, w tym przypadku głównym produktem jest seria meczów rozgrywanych w kolejnych sezonach. Do produktów ubocznych zaliczyć trzeba licznego typu gadżety, zaczynając od najpopularniejszych koszulek, poprzez sprzęt ogrodowy, na kieliszkach do wina kończąc. Największe sumy do kasy liga czerpie z zysków z praw do transmisji telewizyjnych i internetowych, a dopiero później sprzedaż biletów i gadżetów. 


Na czele NBA stoi komisarz ligi, który posiada największy wpływ na kształtowanie polityki firmy. W swojej historii NBA miała 5 komisarzy, jednak najbardziej wpływowymi komisarzami byli Larry O’ Brien (1975- 1984) oraz David Stern (1984- 2014). Największymi zasługami O’ Briena była fuzja NBA z American Basketball Assosaction (70. XX wieku ABA był najpoważniejszym konkurentem NBA w latach), podpisanie pierwszego lukratywnego kontraktu ze stacjami telewizyjnymi, czy też wprowadzenie „salary cap” czyli limitu wydatków na pensje zawodników. Natomiast ten drugi zapadł w pamięci fanów koszykówki jako osoba która posiadła wręcz władzę absolutną w NBA. Podczas 30 lat spędzonych na stanowisku komisarza wprowadził on m.in.: zasady ubioru zawodników znajdujących się w obiektach NBA (elegancki strój zamiast często „gangsterskich” ciuchów), kary za udawanie fauli, blokowanie wymian zawodników pomiędzy klubami, poparcie inicjatywy stworzenia zespołów NBA w Kanadzie, współtworzenie Women’s National Basketball League (WNBA),  ekspansja na Europę i przede wszystkim Azję. Zaznaczyć trzeba, że David Stern rozpoczął swoją prace gdy zarówno system rozgrywek koszykówki akademickiej, jak i samej NBA, był już w pełni ukształtowany ,przez co ligi trafiali coraz to lepsi zawodnicy tacy jak: Michael Jordan, Charles Barkley, Karl Malone i wielu, wielu innych. Jednak niewątpliwą zasługą ostatniego komisarza ligi jest to, że potrafił on sukcesy sportowe przekuć w sukces biznesowy.
 

Do pomocy w prowadzeniu firmy, komisarz ligi posiada zarząd, który głosuje nad każdą zmianą dotyczącą działalności firmy oraz jest głosem doradczym. W skład zarządu (Board of Governors) wchodzą przedstawiciele właścicieli klubów NBA, którymi są w większości wpływowi amerykańscy biznesmeni. Najbardziej znanymi właścicielami klubów NBA są: Paul Allen - Portland Trail Blazers: współzałożyciel Microsoft i najbogatszy ze wszystkich (jego majątek szacowany jest na ok. 16 mld $), Mikhaił Prokhorov - Brooklyn Nets: rosyjski przedsiębiorca, który przeniósł zespół Nets z New Jersey do Brooklynu, Mark Cuban - Dallas Mavericks: najbardziej żywiołowy kibic Mavs (często otrzymuje kary finansowe ze reakcje w czasie meczów), majątek zbił na branży cyfrowej.


Poza organizacją korporacji bardzo ważna jest kwestia kształtowania relacji ze swoimi pracownikami, oczywiście pominę tutaj pracowników biurowych, których na 6 piętrach nowojorskiego drapacza chmur Olympic Tower musi być całkiem sporo, natomiast opiszę pokrótce sytuację zawodników.  Zawodnicy bowiem niezależnie zmieniających się aspektów finansowych i organizacyjnych ligi mają największy wpływ na ostateczny kształt sprzedawanego produktu. To bowiem ich umiejętności i styl gry wpływają na atrakcyjność i popularność tego niesamowitego sportu.

Aby zostać zawodnikiem NBA należy zostać wybranym przez jedne z klubów w specjalnym naborze zawodników, znanym jako Draft. Osoby, które chcą przystąpić do draftu muszą spełnić kilka wymagań, do najistotniejszych należą: ukończenie 19 roku życia, co najmniej roczny pobyt na uczelni wyższej w USA, a bw stosunku do zawodników spoza USA stosuje się kryterium wieku.Po wejściu do ligi wartość zawodnika jest odzwierciedlona w wysokości zawartego pomiędzy nim i klubem kontraktu (jest do bardzo istotne w związku z salary cap), co do zasady zawodnik pozostaje w jednym klubie na czas trwania kontraktu. Jednakże kluby mogą wymieniać pomiędzy sobą zawodników, jeżeli, pisząc w wielkim uproszczeniu, wartość kontraktów zawodników jest taka sama („trade”). Natomiast po zakończeniu kontraktu zawodnik staje się wolnym agentem („free agent”) i zyskuje prawo wyboru najbardziej atrakcyjnej oferty, którą mogą mu złożyć wszystkie zainteresowane nim kluby. 

Bardzo istotny jest fakt, iż zawodnicy NBA posiadają własny, bardzo wpływowy związek zawodowy, którego aktywność wzrasta w szczególności w ostatnich miesiącach obowiązywania układu zbiorowego, zawieranego pomiędzy nim i ligą (collective bargaining agreement, CBA). Określa warunki płac i zatrudnienia zawodników, kto i na jakich zasadach może przystąpić do draftu oraz najbardziej istotną kwestię czyli podział zysków generowanych przez NBA. W historii NBA dochodziło do zawieszenia sportowej części działalności ligi (lockout), gdy do po terminie rozwiązującym stronom nie udało się podpisać nowego CBA (ostatni lockout miał miejsce pomiędzy 1 VII- 8 XII 2011 roku). W czasie zawieszenia rozgrywek zawodnicy m.ni.: nie mogą korzystać z infrastruktury swoich klubów, kontaktować się ze sztabem trenerskim oraz nie otrzymują pensji, mogą natomiast grać w innych ligach.


NBA reguluje także wysokość sum jakie klub może przeznaczać na pensje zawodników. Jest to system tzw. salary cap. Dotyczy to zarówno kwoty minimalnej jak i maksymalnej jaką każdy z klubów może przeznaczyć na pensje dla minimalnie 13 zawodników (w tym sezonie są to kwoty 52,8 mln oraz 71,48 mln dolarów). Wprowadzenie tego systemu ma za zadanie wyrównać szanse pomiędzy wszystkimi drużynami, które miałyby mieć takie same możliwości w budowaniu kadr na zbliżonym poziomie sportowym. Jednak od kwoty maksymalnej istnieje wyjątek w postaci podatku od luksusu („luxury tax”), który pozwala bogatszym drużynom przekroczyć górny pułap płac poprzez płacenie specjalnego „podatku” do kasy ligi. W poprzednim sezonie Los Angeles Lakers wydała na pensje swoich zawodników blisko 100 mln dolarów przez co musiało zapłacić 29 mln dolarów podatku.

Ostatnim aspektem funkcjonowania NBA jest podział generowanych przez nią zysków. Do najważniejszych ustaleń ostatnio zawartego układu zbiorowego pomiędzy związkiem zawodowym zawodników i władzami ligi było określenie jaki procent z osiąganych zysków będzie przeznaczany na pensje zawodników, osiągnięto kompromis w postaci 50% zysków. Druga połowa zysków trafia do klubów NBA i jest pomiędzy nimi dzielona. Na to jaką sumę z tej kwoty otrzyma ostatecznie każdy z klubów ma wpływ kilka czynników m.in.: salary cap, odniesione zyski i poniesione starty.

Jest to tylko i wyłącznie zarys bardzo skomplikowanego systemu funkcjonowania korporacji, jaką jest NBA. Liga ta obecnie walczy o powiększenie swoich wpływów na całym globie, wliczając w to również same Stany Zjednoczone Ameryki, gdzie konkurencja na rynku sportowym jest bardzo duża. Dostrzegając potencjał drzemiący w koszykówce, która jest sportem bardzo atrakcyjnym i nieskomplikowanym (zarówno dla grających w nią osoby jak i oglądających), marzeniem działaczy NBA jest osiągnięcie przez ich ligę popularności porównywalnej z najlepszymi rozgrywkami piłki nożnej takimi jak liga angielska, hiszpańska czy też Liga Mistrzów UEFA. Piłka nożna bowiem jest niekwestionowanie najpopularniejszym sportem na całym świecie.

Mój tekst nie jest krytyką korporacyjnego stylu zarządzania ligą NBA, dobrze zdaję sobie sprawę, że gdyby nie on to rozgrywki koszykówki być może wciąż byłyby rozgrywane w małych halach przy nieznacznej ilości widzów na trybunach i przed telewizorami. Muszę zaznaczyć, że jestem bardzo usatysfakcjonowanym fanem i zarazem konsumentem ligi NBA, która po raz kolejny dostarczyła mi mnóstwa emocji i dobrej zabawy w czasie zakończonej ostatnio części zasadniczej sezonu i teraz tylko pozostaje mi czekać na deser w postaci niezwykle emocjonującej walki o mistrzostwo NBA w czasie fazy playoff.

Kuba Serafin

Komentarze

Popularne posty

Japoński samuraj niechciany w USA, czyli dlaczego Nissan Skyline R34 jest nielegalny w Stanach Zjednoczonych

What is this shit, really?

American History F: Gangi Nowego Jorku i rzeczywistość irlandzkiego imigranta