Reforma imigracyjna Baracka Obamy

Prezydent Barack Obama już w styczniu 2017 roku będzie musiał pożegnać się z Białym Domem i jeżeli chce dokonać czegoś co utrwali jego prezydenturę na kartach historii to pozostało mu niewiele czasu. Zmuszony jest więc do pewnego pośpiechu w sprawie reform. Nie było więc zaskoczeniem, iż 20 listopada ogłosił on zapowiadaną od pewnego czasu serię rozwiązań, które mają poprawić los amerykańskich imigrantów, a precyzyjniej mówiąc, zalegalizować pobyt aż 5 mln z osób, które dotychczas nielegalnie przebywają na terytorium USA.

Liczba imigrantów i ich udział procentowy w populacji USA w latach 1830-2012


(Źródło: Migration Policy Institute)

Diagram wyraźnie wskazuje na to, że liczba imigrantów w 2012 roku była rekordowo wysoka, ale, co ważniejsze, stanowią oni mniejszy odsetek populacji niż np. 100 lat temu. Jednak niepodważalnym faktem jest, że politycznie zyskują na znaczeniu. 

Warto więc zapoznać się ze statystykami dotyczącymi amerykańskiej imigracji z podziałem na narodowość  przyjeżdżających.
W roku 2013 aż 990 553 imigrantów otrzymało prawo stałego pobytu na terenie Stanów Zjednoczonych. Prawie 40% spośród nich urodziło się w Azji, a 32% w Ameryce Północnej.
Ich podział ze względu na kraj pochodzenia:

--Meksyk (14%)
-- Chiny (7.2%)
-- Indie(6.9%)
-- Filipiny (5.5%)
--Dominikana (4.2%)
--inne (62.2%)

(Źródło: Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego) 

Podział według tego samego kryterium lecz w odniesieniu do imigracji nielegalnej:

-- Meksyk (59%)
-- Salwador (6%)
-- Gwatemala (5%)
-- Honduras (3%)
-- Filipiny (3%)
--inne (24%)

(Źródło: Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego)

Jak dobrze widać wśród przybyszów przeważają Meksykanie, którzy w obydwu przypadkach znajdują się na pierwszym miejscu.
Warto również zwrócić uwagę na to, w jakim stopniu legalni imigranci przyczyniają się do rozwoju gospodarczego kraju.

Udział procentowy pracowników, urodzonych w USA i poza,  w różnych działach gospodarki amerykańskiej

(Źródło: U.S. Bureau of Labor Statistics)


Założenia reformy imigracyjnej
Amnestia przewidziana w dekrecie prezydenckim dotyczyć będzie osób, które przebywają na terytorium Stanów Zjednoczonych dłużej niż 5 lat, posiadają dzieci, które są obywatelami bądź otrzymały status amerykańskiego rezydenta; nie skazano ich w sprawach kryminalnych i opłacają regularnie podatki. Imigrant po spełnieniu tych wymogów będzie mógł ubiegać się o pozwolenie na pracę na okres 3 lat, z możliwością przedłużenia. Posiadanie takiego dokumentu umożliwi otrzymanie numeru ubezpieczenia społecznego, pracy pod własnym nazwiskiem i prawa do przemieszczania się po terytorium USA. W niektórych stanach może też dawać możliwość otrzymania prawa jazdy i certyfikatów zawodowych. Nie oznacza to jednak, że po upływie wspomnianych 3 lat, pracownik nie zostanie deportowany, gdyż amnestia nie jest przywilejem stałym, a zaledwie ,,chwilowym zaniechaniem ścigania". Rozporządzenie rozszerzy również program DACA (Deferred Action for Childhood Arrivals), który daje osobom przybyłym w wieku dziecięcym do USA możliwość  wystąpienia o pozwolenie na pracę oraz odroczenie deportacji, która dotyczyć będzie przybyłych do Stanów Zjednoczonych przed 1 stycznia 2010, a nie jak dotychczas 15 czerwca 2007.

Przedstawiając swój dekret, prezydent Obama wspomniał również o zmianach w procedurze dotyczącej zniesienia 10 letniego zakazu powrotu do Stanów Zjednoczonych w stosunku do osób, które przebywały nielegalnie na terenie kraju dłużej niż rok, i możliwości uniknięcia deportacji osób przebywających w USA dłużej niż 10 lat. Nie jest to jednak jednoznaczne z dopuszczeniem ich  do legalnej pracy.
Nowe przepisy mają ułatwić przyznawanie wiz dla najlepiej wykwalifikowanych imigrantów na prośbę amerykańskich biznesmenów.
Pieniądze oszczędzone w wyniku zmiany priorytetów deportacji mają być przeznaczone na ściganie nielegalnych imigrantów, którzy łamią prawo oraz są zagrożeniem dla amerykańskiej społeczności, jak również na wzmocnienie ochrony granic, aby liczba nielegalnie przybywających nie wzrastała. Dekret ma wejść w życie wiosną 2015 roku, by Kongres zyskał czas na uchwalenie potencjalnej reformy imigracyjnej.
Decyzja Obamy podzieliła znacząco społeczeństwo amerykańskie. Rodzą się głosy, że prezydent przekracza swoje uprawnienia. Co prawda nie jest to precedens w historii polityki amerykańskiej, ponieważ już w roku 1986 Ronald Reagan wprowadził podobną amnestię (Immigration Reform and Control Act) pod szyldem ,,walki z nielegalnymi". Przewidywała ona m.in.. wzmożoną kontrolę granicy z Meksykiem czy zaostrzenie kar dla pracodawców, którzy zatrudniają nielegalnych imigrantów i skończyła się ona przyznaniem prawa pobytu trzem milionom przyjezdnych. Co ciekawe, sam Barack Obama wydał w 2012 roku podobne rozporządzenie, legalizujące pobyt pół miliona ludzi, którzy przyjechali do USA jako małe dzieci. Jednocześnie należy zwrócić uwagę na fakt, że od początków jego rządów w 2009 roku deportowano już 2 mln nielegalnych.

Liczba osób deportowanych w ciągu roku w latach 1990-2013 

(Źródło:  Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego) 

Na wykresie wyraźnie widać wzrost ilości deportacji w okresie prezydentury Baracka Obamy. 

Mimo wszystko prezydent twierdzi, że dekret byłby zbędny, jeżeli Kongres podjąłby odpowiednie kroki w kierunku przegłosowania adekwatnej do obecnej sytuacji ustawy imigracyjnej oraz wciąż podkreśla, że jego zadaniem zadaniem jest wyłącznie egzekwowanie istniejącego prawa. Problem stanowi jednak fakt, iż Republikanie nie wyrażają na nią zgody w obecnie proponowanym kształcie, przez co nie ma ona możliwości wejścia w życie. Zmusza to prezydenta do działania w szerokim zakresie swoich możliwości. Cała sytuacja zdaje się działać na korzyść Baracka Obamy, a wystarczy spojrzeć na sondaże.

Poparcie dla pracy Baracka Obamy wśród Latynosów przed i po ogłoszeniu rozporządzenia ws. złagodzenia prawa imigracyjnego



Nie dziwi więc fakt, iż poparcie dla prezydenta wzrasta, ponieważ to właśnie Latynosi są dotknięci w największym stopniu problemem nielegalnej imigracji.

Ocena rozporządzenia Obamy według różnych grup społecznych


Większość Amerykanów popiera reformę imigracyjną zainicjowaną przez prezydenta.

Wydaje się, że Republikanie nie są w stanie zablokować dekretu Baracka Obamy, ponieważ straciliby zbyt wiele w rozgrywce politycznej. Jedyny sposób to uchwalenie ustawy albo cofnięcie dekretu przez następcę obecnie urzędującego prezydenta. Mimo wszystko czas działa na korzyść tego rozporządzenia, a Biały Dom nie pozostaje bierny. Zgodnie z planem prezydenta, kolejne grupy imigrantów mają w planach złożenie wniosków o odroczenie deportacji. Jeżeli Republikanie w wyniku przyszłorocznych wyborów przejmą fotel prezydencki i spróbują uchylić dekret, który przerwie procedurę legalizacji pobytu wielu wyczekujących tego imigrantów, to spotkają się z niezadowoleniem społecznym. Od tego momentu będą już bardzo blisko utraty poparcia. Dziś wydaje się, że ta reforma stanie się nieodzowną częścią systemu imigracyjnego USA. Czas pokaże, czy będzie ona korzystna dla amerykańskiego społeczeństwa.

Dominika Jakuszewska

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty

Japoński samuraj niechciany w USA, czyli dlaczego Nissan Skyline R34 jest nielegalny w Stanach Zjednoczonych

Co kojarzy nam się z USA? Subiektywny przegląd amerykańskiej kultury

What is this shit, really?