Walka z widmami w „miejscu narodzin złej pogody”
Wyspy
Aleuckie, potocznie zwane Aleutami, to łańcuch wysp rozciągających się na łuku
pomiędzy Alaską i Kamczatką, o długości około 1900 kilometrów,
oddzielający północny Pacyfik od Morza Beringa. Rejon ten charakteryzuje się
ciężkimi warunkami klimatycznymi w postaci całorocznych silnych wichrów, śnieżyc
i mgieł, które sprawiają, że sama rdzenna ludność nazywa swoje wyspy „miejscem
narodzin złej pogody”.
Mapa Aleutów w drugiej wojnie światowej. (Zdjęcie
z: http://www.history.army.mil)
Gdy
na Pacyfiku rozpętała się druga wojna światowa, Aleuty pozostawały początkowo
poza zainteresowaniem obu stron. Zmieniło się to w maju 1942 roku gdy admirał Isoroku Yamamoto postanowił użyć
ataku na wyspy jako dywersji, mającej odciągnąć uwagę Amerykanów od głównego
uderzenia Połączonej Floty, wymierzonego w atol Midway. Na początku czerwca
Japończycy przeprowadzili atak na jedyny godnej tej nazwy port Aleutów, Dutch
Harbor i wysadzili desant na wyspach Attu i Kiska w zachodniej części łańcucha.
Największym zyskiem kampanii na
Aleutach miało okazać się dla Amerykanów zdobycie praktycznie nienaruszonego Zera.
(United States Army Air Forces via wikipedia)
Choć wyspy nie miały realnie większego znaczenia
strategicznego, jak to bywa na wojnie, akcja jednej strony wywołała reakcję
drugiej. Choć dzięki złamaniu kodu purpurowego Amerykanie doskonale
wiedzieli, że japońskie uderzenie nie stanowi prawdziwego zagrożenia, do
działania pchnęła ich amerykańska prasa, zarzucająca administracji Roosevelta
„oddanie amerykańskiej ziemi Japończykom”. W efekcie już w czerwcu 1942
roku rozpoczęto naloty na pozycje przeciwnika i rozpoczęto wzmacnianie sił w
regionie, przygotowując się do odbicia zajętych przez Japończyków wysp. W
marcu 1943 roku doszło do nierozstrzygniętej bitwy morskiej nieopodal Wysp
Komandorskich. 11 maja rozpoczął się amerykański atak na Attu. Wyspa, na
której dochodzące do tysiąca metrów wysokości wzniesienia opadały bezpośrednio
do morza, okazała się przeciwnikiem równie trudnym, jak japoński garnizon,
który wycofał się między górskie szczyty. Zażarte walki trwały kilka tygodni i
zakończyła je w nocy 29 maja 1943 roku szarża banzai
niedobitków obrońców wyspy - pierwsza, ale bynajmniej nie ostatnia - z jaką
mieli zetknąć się Amerykanie na Pacyfiku. Rozerwała ona amerykańskie linie i
zadała im poważne straty, ale ostatecznie została powstrzymana przez jednostki
tyłowe. Z liczącego prawie 3000 ludzi japońskiego garnizonu, przeżyło i do
niewoli dostało się zaledwie 28 żołnierzy, co miało w nadchodzących latach
stanowić ponurą regułę.
Amerykańscy żołnierze lądują w
Massacre Bay na Attu, w tle dobrze widoczne góry pokrywające wyspę. (Zdjęcie ze strony http://www.history.navy.mil)
Upadek
garnizonu na Attu oznaczał rozpoczęcie odliczania do ataku na Kiskę. Wyspa
znajdowała się teraz pośrodku amerykańskich pozycji i oczywiste było, że nie
pozostawią oni jej pod kontrolą przeciwnika. Zdawano sobie sprawę z tego
zarówno na samej Kisce, jak i w Tokio. Już pod koniec maja uznano zresztą, że
pięciotysięczny garnizon bardziej przyda się gdzie indziej i rozpoczęto
ewakuację garnizonu z pomocą oceanicznych okrętów podwodnych. Szybko jednak w
starciach z amerykańskimi niszczycielami utracono I-7 i I-9, dwa kolejne
okręty zaginęły, a trzy zostały uszkodzone. Za tą cenę ewakuowano zaledwie
820 ludzi. W obliczu tych niepowodzeń, opracowano plan inspirowany
ewakuacją garnizonu na Guadalcanal. W akcji o kryptonimie KE, trzy krążowniki lekkie i sześć niszczycieli miały w jednym
rejsie zabrać z wyspy cały garnizon. Korzystając z pogody, japońskie okręty
podkradły się w pobliże Kiski i pod osłoną mgły ewakuowały wszystkich
żołnierzy. Sam załadunek ponad pięciu tysięcy żołnierzy zajął przy tym ponoć
zaledwie 55 minut. Japoński zespół natychmiast ruszył w drogę powrotną i
niewykryty przez amerykańskie samoloty i okręty dotarł do portu na Kurylach nocą
z 31 lipca na 1 sierpnia. Na Kisce na atakujących czekały wysadzone budynki i
infrastruktura, liczne pozostawione pułapki i miny, oraz cztery psy.
USS Nasville ostrzeliwuje Kiskę (Zdjęcie ze strony
http://www.history.navy.mil)
Przygotowania
do desantu szły w międzyczasie pełną parą. Spodziewając się walk jeszcze
krwawszych niż na Attu, do wsparcia amerykańskiej 7. Dywizji ściągnięto
kanadyjską 13. Brygadę Piechoty. Dwa dni po japońskiej ewakuacji
rozpoczęło się regularne bombardowanie wyspy z morza i powietrza. Choć zdjęcia
lotnicze wykazywały trudne do wytłumaczenia zmiany w wyglądzie japońskiego
obozu, a artyleria przeciwlotnicza milczała, nikt nie podejrzewał, że Kiska
jest pusta. Odrzucono pomysł wysłania na wyspę zwiadowców i przygotowania
postępowały. 27 lipca doszło do Bitwy Pipnięć (Battle of the Pips) w trakcie której amerykański zespół bojowy,
którego rdzeń stanowiły pancerniki Idaho
i Mississippi, przez pół godziny
ostrzeliwał przeciwnika widocznego na ekranach radarów. Załogi meldowały o
nieprzyjacielskich torpedach, pancerniki wystrzeliły 580 pocisków najcięższego
kalibru, jeden z marynarzy przeżył nawet załamanie nerwowe, jednak jak okazało
się o świcie, przeciwnika nigdy nie było - radarowe odbicia pochodziły
najprawdopodobniej od zakłóceń atmosferycznych lub echa gór na okolicznych
wyspach…
15 sierpnia
1943 roku u brzegów Kiski pojawiła się licząca prawie sto okrętów flota.
Na jej pokładach znajdowało się 34 426 żołnierzy, a nawet kilkaset
drewnianych figur, które zamierzano wykorzystać do pozorowanego desantu. Po
przygotowaniu artyleryjskim rozpoczęło się lądowanie, które, ku zdziwieniu
Aliantów, nie napotkało oporu. Dwa dni później, w gęstej mgle, amerykańskie i
kanadyjskie oddziały, zgodnie z planem, spotkały się w rejonie japońskiego
obozu. W tragikomicznych okolicznościach grupki żołnierzy zaczęły ostrzeliwać
się nawzajem, biorąc swoich kolegów za Japończyków. Zginęło 32 żołnierzy
(28 Amerykanów i 4 Kanadyjczyków), dalszych 31 zostało rannych.
Kolejnych czterech zabiły pułapki i miny. W ciągu dwóch dni, na wyspie
oficjalnie zaginęło na dodatek 191 żołnierzy, którzy najprawdopodobniej zginęli
w wyniku bratobójczego ostrzału, min, pułapek i warunków pogodowych. Do ofiar
ataku na Kiskę doliczyć trzeba także załogę niszczyciela Abner Read, który wpadł na minę. Zginęło wówczas 71, a rannych zostało 47
marynarzy. Tak zakończyła się też kampania aleucka, o której obie strony
zapewne wolałyby zapomnieć.
Amerykańska flota inwazyjna (Zdjęcie ze strony http://www.archives.gov/)
Jarema Słowiak
Komentarze
Prześlij komentarz