Debaty prezydenckie – czyli porady jak nie przegrać wyborów

Sezon na debaty prezydenckie w pełni. Warto więc zadać sobie na początku jedno ważne pytanie – przy takim długim i wyczerpującym okresie prawyborów, gdzie wyborcy są w stanie dość dogłębnie poznać wady, zalety i główne przekonania polityczne kandydatów –  czy debaty prezydenckie między dwoma kandydatami mają jeszcze jakieś znaczenie? Czy są one w stanie zmienić zdanie wyborców o danym kandydacie na tyle, aby zaważyć na wyniku wyborów? Odpowiedź brzmi jasno: Zdecydowanie tak!
Na podstawie czterech przykładów postaram się pokazać co w czasie debaty może pójść „nie tak” i jak może to zaważyć na wyniku głosowania.

1.    Rok 1960 – Richard Nixon – Porada: Zadbaj o swój wizerunek!

John F. Kennedy kochał media, a media kochały JFK. Nie sposób się dziwić, ponieważ był młody, przystojny, zabawny i otwarty wobec prasy podczas gdy Richard Nixon był jego całkowitym przeciwieństwem – uważano go za dziwnego i niezręcznego, a swoje kontakty z mediami ograniczał on do absolutnego minimum. Nixon miał poważne problemy zdrowotne –podczas kampanii zachorował i na domiar złego uderzył kolanem w drzwi swojego samochodu podczas wysiadania z pojazdu – co spowodowało, że trafił na dwa tygodnie do szpitala z infekcją kolana. Gdy pojawił się w studiu przed transmisją wyglądał fatalnie – pocił się i sprawiał wrażenie osłabionego fizycznie. Jednak kiedy zaproponowano mu użycie makijażu, Nixon odmówił, uważając to za niemęskie zachowanie. Kennedy natomiast przed nagraniem spotkał się kilkukrotnie z producentami telewizyjnymi, którzy poinstruowali go jak ma się zachowywać, co robić aby wypaść dobrze. a i tuż przed wejściem na antenę skorzystał on z lekkiego make up-u. Efekt był wręcz szokujący.


Powyższe zdjęcie to zaledwie jedno ujęcie z początku debaty, ale ono mówi wszystko: Nixon popełnił chyba wszystkie wizerunkowe błędy jakie mógł. Spokojny i wyprostowany, pewny siebie Kennedy z jednej strony – a z drugiej strony spocony i wyglądający jak Michael Phelps po przepłynięciu basenu olimpijskiego, skrępowany, niepewny, z lekkim zarostem, który w czarno białych ekranach telewizorów wyglądał bardzo źle i wręcz przestraszony Nixon. Kennedy prezentował się po prostu prezydencko, a gdy kamera pokazywała kandydata Republikanów kontrast był wręcz niewyobrażalny – Nixon wiercił się na krześle, wywracał oczami nie łapiąc kontaktu wzrokowego z nikim – ani kamerzystami, ani publicznością – wyglądał jakby chciał uciec, niczym spłoszona zwierzyna w lesie. Niestety był już na celowniku myśliwych – telewidzów.

Odbiór był jednoznaczny – sondaż telewizyjny pokazał, że debatę wygrał Kennedy, radiowy – że Nixon. Ale to obraz wystraszonego Richarda Nixona pozostał w pamięci większości Amerykanów, którzy wtedy zadali sobie pytanie Wait… Do I really want THIS guy to be my President?. Ostatecznie Richard Nixon tę prezydencką batalię przegrał. To Kennedy został wybrany 35 prezydentem Stanów Zjednoczonych. Nie był to oczywiście wynik jednego występu przed kamerami, jednakże dał on wiele do myślenia – czy decydującą rolę może odegrać debata w telewizji? Kandydaci muszą więc pamiętać o jednym: o wizerunku – gdyż CAŁA Ameryka na Was spogląda.


2.    Rok 1976 – Gerald Ford – Porada: Uważaj na to co mówisz!

Bądźmy szczerzy – prezydentura Geralda Forda była wybitnie trudna. Przejął władzę w skutek skandalu Watergate, a po ułaskawieniu Richarda Nixona po tej słynnej aferze i bardzo słabych wynikach gospodarczych USA, gafa popełniona w czasie debaty prezydenckiej transmitowanej na wszystkich głównych kanałach telewizyjnych w kraju zapewne nie pomogła.
W czasie debaty w San Francisco, 6 października 1976 roku prezenter zapytał Forda o relację pomiędzy USA a Związkiem Radzieckim – pytanie niezwykle ważne w czasie okresu zimnej wojny, dwubiegunowej rywalizacji o wpływy i wyścigu zbrojeń. Lecz odpowiedź urzędującego prezydenta była zaskakująca: There is no Soviet domination of eastern Europe, and there never will be under a Ford administration.



Zarówno telewidzowie jak i moderatorzy byli zaskoczeni tą odpowiedzią. W kolejnych tygodniach prezydent i jego sztab starali się wyjaśniać, że Ford miał na myśli to, że Stany Zjednoczone nigdy dominacji Związku Radzieckiego w Europie wschodniej nie uznają. I zapewne to była prawda, ale przez źle wypowiedziane zdanie wśród wyborców zrodziło się przekonanie, że Gerald Ford nie posiada zielonego pojęcia  o tym co się dzieje na świecie, bo przecież decydujące wpływy w Europie wschodniej o czym my – Polacy – wiemy doskonale, miał właśnie Związek Radziecki.

Wydawać by się mogło, że to tylko mała wpadka – ale jak się okazało – była ona początkiem końca kandydatury Forda, który do czasu debaty stale zyskiwał poparcie, a po niej to Jimmy Carter objął solidne prowadzenie, którego do końca nie oddał i to on ostatecznie objął urząd prezydenta.

3.    Rok 1988 – Michael Dukakis – Porada: Dobrze przygotuj się na pytania, które mogą paść!

George H.W. Bush v. Michael Dukakis. Wiele osób twierdzi, że słynne zdjęcie Michaela Dukakisa w hełmie czołgisty było kluczowym momentem kampanii prezydenckiej bo wyśmiewało wręcz kandydata demokratów, a jego wizerunek szybko stał się karykaturą. Jeśli to prawda, to jego występ w drugiej i ostatniej debacie kandydatów w tym cyklu wyborczym można uznać za przysłowiowy gwóźdź do trumny jego kandydatury. Często w polityce aby odnieść sukces w walce o głosy wyborców trzeba stworzyć pewien rodzaj narracji – pokazać rywala w na tyle złym świetle, aby przekonać wyborców, że jego wybór jest po prostu niebezpieczny. George Bush wykorzystał tą strategię. Zdjęcie w hełmie było początkiem – kolejnym krokiem było wyciągniecie kontrowersji związanych z przekonaniami Dukakisa co do kary śmierci.

Bush przedstawiał siebie jako twardego, nieustępliwego jeśli chodzi o karanie przestępstw takich jak chociażby morderstwo pierwszego stopnia – jego propozycja była jasna – kara śmierci. Dukakis karze śmierci był przeciwny. A więc stało się to celem kampanii Busha, którego sztab wyemitował reklamę mówiącą o tym, że Dukakis nie tylko nie popiera kary śmierci (której zachowanie wspierało wówczas aż 79% Amerykanów), ale również zezwalałby na weekendowe przepustki dla niebezpiecznych więźniów.



Moment debaty się zbliżał i każdy wiedział że padnie pytanie o brutalne przestępstwa i o stosunek Dukakisa wobec nich. Biografia kandydata Demokratów owocowała w styczność z brutalnymi przestępstwami – jego ojciec został ciężko pobity przy próbie rabunku, a jego brat został śmiertelnie potrącony przez samochód. Oznaczało to, że Gubernator Massachusetts doświadczył ciężkich przestępstw niejako na swojej skórze, bo dotknęły one jego rodziny. Bernard Shaw – prezenter stacji CNN zadał więc pytanie: „Gubernatorze, jeśli Kitty Dukakis (żona kandydata) zostałaby zgwałcona i zamordowana to czy byłby Pan za karą śmierci dla sprawcy?”



Susan Estrich, szefowa kampanii Michaela Dukakisa wspomina, że po jego odpowiedzi schowała twarz w dłoniach wiedząc – że to był koniec. Powiedziała później, że jego odpowiedź powinna brzmieć: „Wiem jak to jest być ofiarą przestępstw. Mój brat został potrącony i zostawiony na poboczu drogi na pewną śmierć, Mój 70 letni ojciec w swoim gabinecie został napadnięty. Rabusie związali go, okradli, zabrali jego leki. Więc wierzcie mi – wiem jak to jest być ofiarą takich zbrodni. ” Brzmi jak świetna odpowiedź, prawda? – Dukakis takiej jednak nie udzielił. Najbardziej dotkliwy był jednak brak jakichkolwiek emocji przy tym pytaniu… złości, gniewu, żalu że ktoś mógłby zrobić coś tak strasznego jego żonie spowodował, że Amerykanie już wiedzieli – to nie jest człowiek, któremu powierzymy nasze bezpieczeństwo. Dukakis ostatecznie wygrał zaledwie w 10 stanach mimo, że w pewnym momencie w sondażach krajowych miał on 17 punktów procentowych przewagi nad rywalem. 41 prezydentem Stanów Zjednoczonych został George H. W. Busha.

4.    Rok 1992 – George H. W. Bush – Porada: Dobrze dobieraj swoje odpowiedzi  i kontroluj swoje gesty. Przez całą debatę!


Clinton, Bush, Perot. Druga debata prezydencka pomiędzy tymi kandydatami w formie town hall – czyli nie tylko moderatorzy mogli zadawać pytania kandydatom, ale również wyznaczeni przez nich zgromadzeni w sali wyborcy. Powodów dla których Bill Clinton mimo otaczających go seks-skandali był w stanie  wygrać wybory z 1992 roku podaje się wiele. Jedni wskazują, że główną przyczyną była niekonsekwencja Busha, który w wyborach cztery lata wcześniej obiecywał i wypromował hasło: no new taxes, po czym jednak nowe podatki wprowadził. Inni, że po 12 latach rządów Republikanów ludzie szukali zmiany sposobu rządzenia. A jeszcze inni, że zawinił tutaj Ross Perot, który poprzez swoją niezależną kandydaturę odebrał sporą część potencjalnych wyborców zwłaszcza Partii Republikańskiej. Cóż, Bushowi zapewne występ w drugiej debacie też nie pomógł, zwłaszcza dwie sprawy z nim związane:

#1. Odpowiedź na proste pytanie: Jaki wpływ na TWOJE życie ma dług publiczny i jeśli go nie ma to jak możesz wiedzieć jak pomóc ludziom na których życie on oddziałuje – teoretycznie odpowiedź nie powinna sprawić większego problemu. Prosta zasada polityki – jak nie znasz odpowiedzi to umiejętnie udaj, że jej udzielasz - a tak doświadczony polityk jak George Bush powinien to wiedzieć. Prezydent wypadł więc przy odpowiedzi i swoich przedziwnych analogiach (w pewnym momencie mówiąc, że to, że nie mam raka to nie znaczy, że nie wiem jak to jest [w domyśle: go mieć]?) – określając bardzo delikatnie – niezbyt mądrze.  Można było odnieść wrażenie, że George Bush chyba sam już nie wiedział o czym mówi i przerwał, a Bill Clinton wyczuł swoją okazję i jeśli istnieje przykładowa idealna odpowiedź na pytanie, to właśnie Clinton jej udzielił.

Czy odpowiedział on dokładnie na to co osoba z widowni chciała wiedzieć? Nie! Ale całą resztę wyegzekwował perfekcyjnie – podejście i stworzenie więzi fizycznej, skierowanie swoich słów wprost do pytającej i ostateczna odpowiedź, że „jest gubernatorem niewielkiego, niezbyt zamożnego stanu i kiedy jest zamykana w jego stanie jakaś fabryka – to właściciela czy pracowników prawdopodobnie on zna”. A to nie jest wynikiem tylko długu o którym było pytanie, ale słabości gospodarki 12 letnich rządów Republikanów. I takie stworzenie więzi, poczucia, że jest kandydatem znającym problemy zwykłych przeciętnych ludzi, pokazując troskę i dodatkowo atakujący konkurenta? Iście mistrzowska odpowiedź. To jest przykład słynnego czaru Billa Clintona, który sprawił, że wydźwięk odpowiedzi Busha był  jeszcze gorszy.

#2. Słynny zniecierpliwiony George Bush, który z co chwila spoglądał na zegarek. Kandydaci w trakcie debat spędzają długi czas w zamkniętym pomieszczeniu i jestem pewien, że wielu z nich chciałoby wyjść stamtąd jak najszybciej by znaleźć się w o wiele bardziej komfortowym miejscu. Ale nie można tego pokazywać publicznie. Nie sądzę, aby George Bush robił to intencjonalnie, raczej był to odruch znużonego człowieka. Odruch, który wielu z nas robi absolutnie nieświadomie – spoglądanie na zegarek i śledzenie upływającego czasu. Urzędujący prezydent nie mógł się po prostu doczekać, aż debata się zakończy, co tylko podkreśliło jego sromotną porażkę w tym starciu. Był człowiekiem niezainteresowanym debatą – co wzbudziło wśród widzów przekonanie, że „oto jest człowiek, który nie przejmuje się naszymi problemami, bo one go nie dotyczą”. A kiedy ogląda Cię 70 milionów rodaków, lepiej nie sprawiać takiego wrażenia.


Czy po debatach w 2016 roku będzie można dopisać kolejne części do powyższego poradnika? Póki co nie wiadomo, lecz te wybory już pod wieloma względami są prawdziwie zaskakujące i wyjątkowe. Jak dotąd po pierwszej debacie zarówno eksperci jak i przeprowadzone sondaże sugerowały, że to Hilary Clinton osiągnęła przewagę – jej notowania (zwłaszcza w stanach takich jak Floryda czy Karolina Północna, gdzie od czasów konwencji wyborczej swojej partii w połowie lipca Donald Trump sukcesywnie zdobywał przewagę) – nagle wzrosły i to kandydatka Partii Demokratycznej zyskała kilka punktów procentowych poparcia. Wszystkie cztery przypadki, które opisałem powyżej to tak zwane przez Amerykanów „serie momentów” – zdarzenia, które mogą zdefiniować całą kampanię i jej końcowy wynik – i czy taką serią iście z karabinu nie była druga debata?

Brak podania sobie dłoni było tylko początkiem. Eskalacja konfliktu nastąpiła natychmiast – rękawice spadły a wymiana ciosów była błyskawiczna. To nie była debata prezydencka – to była wymiana ognia między dwoma armiami stojącymi na wprost siebie i oddającymi ciągłe salwy w swoim kierunku. W książce „Kariera Richarda Nixona” Maksymiliana Berezowskiego można przeczytać, że „emocje łatwiej pobudzić niż intelekt. Są bliżej pod powierzchnią i podatniejsze do wydobycia”. Moja osobista dygresja brzmi, że to właśnie kryje się za sukcesem Donalda Trumpa i to też prawdopodobnie kryje się za przekonaniem większości, że druga debata padła jego łupem. Hilary Clinton zamiast skupić się na przekazie rozsądku i doświadczenia w rozwiązywaniu problemów zaangażowała się w walkę słowną, którą z Trumpem wygrać się nie da. Czy Trump wykona ostateczną ofensywę, która przekona wyborców do jego osoby? Czas pokaże.


Tymczasem życzmy kandydatom powodzenia! Ostatnia debata przed Wami – przygotujcie swoje odpowiedzi, nałóżcie makijaż, zrelaksujcie się i najlepiej ściągnijcie wasze zegarki (tak... zapobiegawczo…). A my będziemy oglądać i oceniać.

Konrad Mzyk

Komentarze

Popularne posty

Japoński samuraj niechciany w USA, czyli dlaczego Nissan Skyline R34 jest nielegalny w Stanach Zjednoczonych

Co kojarzy nam się z USA? Subiektywny przegląd amerykańskiej kultury

What is this shit, really?