Kogo bał się dziki zachód?
Pamiętacie bajkę o Lucky Luke'u? Przypomnijmy - to najsłynniejszy animowany rewolwerowiec w historii, który razem ze swoim koniem Wesołkiem przemierza Dziki Zachód, tropiąc nikczemnych braci Daltonów. Jednym strzałem zabija dwie muchy w locie, jego koń siodła się sam, a cień już dawno przestał za nim nadążać.
Lucky Luke |
Postać Lucky Luke’a stworzyli Morris i Gościnny (skądinąd znany m.in. z serii opowiadań o Mikołajku), na kanwie półmitycznych bohaterów Dzikiego Zachodu. W pierwowzorze, Lucky Luke był klasycznym westernowym twardzielem, niewypuszczającym z ust peta. Później ewoluował w kierunku sympatycznego, lekko nieporadnego kowboja, który do dziś bawi dzieci i dorosłych (ostatnia filmowa produkcja ukazała się w 2009 roku). Pomimo niewątpliwego wdzięku, trudno mu jednak przyznać palmę pierwszeństwa w kwestii Rewolwerowca Wszechczasów. Tym tematem zajmuje się najbardziej amerykański gatunek filmowy jaki tylko można sobie wyobrazić - western. Ze względu jednak na mnogość tytułów i bohaterów, przed wami krótki przewodnik po kilku czołowych przedstawicielach klasy panującej na Dzikim Zachodzie – legendarnych rewolwerowcach.
Jesse James |
Jesse James - historia tego bandyty zainspirowała reżysera Andrew Dominika do nakręcenia filmu o (niezwykle spoilerującym) tytule Zabójstwo Jessego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda. Jesse James wraz z bratem Frankiem stworzyli w czasie wojny secesyjnej bandę rabującą pociągi, dyliżanse i banki. Podczas ich napadów trup ścielił się gęsto, lecz jednocześnie wyrobili sobie opinię Janosików, którzy łupią bogatych, a biednych oszczędzają (podobno rozpoznawali ich po spracowanych dłoniach). Razem przeprowadzili około 25 udanych napadów, przez co wartość ich głów wzrosła do $5000. Jak już zdążył poinformować nas tytuł filmu, Jesse James zginął z ręki (zaufanego przyjaciela) - Roberta Forda. W rzeczywistości jednak historia nie przedstawia się tak jasno, ponieważ siedem lat po pogrzebie bandyty pewna kobieta doniosła, że spotkała Jessego Jamesa, który żyje i ukrywa się pod pseudonimem Dalton. Miał on jej powiedzieć, że wyjawi publicznie swoją prawdziwą tożsamość w dniu swoich setnych urodzin. Do tej kuriozalnej sytuacji faktycznie doszło - 5 września 1947, nijaki J. Frank Dalton potwierdził, że jest Jesse Jamesem (sic!). Historycy Dzikiego Zachodu do dziś głowią się, ile w tym prawdy, natomiast faktem jest, że sam staruszek stał się sławny i bogaty u schyłku swojego życia. Dziś jego woskowa figura i zdjęcie ucha (które ma potwierdzić że Dalton i James to jedna osoba).
Dziki Bill Hickok (zwany także Kaczym Dziobem) - stróż Prawa i Porządku oraz Bohater Stanów Zjednoczonych (a także nieoficjalnie bożyszcze kobiet tamtej epoki) . Jak się domyślamy, tym razem w osobie szeryfa. Niech nas jednak nie zmyli złota gwiazda na piersi - w tamtych czasach granica pomiędzy prawem a bezprawiem była płynna, a przemoc wszechobecna. W Abilene, któremu szeryfował, obowiązywało motto: Spotkaj się oko w oko z każdym, z kim się nie zgadzasz. A gdy już spotkałeś go oko w oko i podjąłeś to samo ryzyko – prawie zawsze wychodziłeś z tego cało, jeśli twoja kula była szybsza. Dziki Bill do tej zasady dodał jeszcze dwie. Po pierwsze: jak zabijać, to tylko na służbie. Prywatnie bowiem miał ambiwalentny stosunek do przemocy, co brzmi nieco absurdalnie przy zarzutach, które postawiła mu pewna gazeta - morderstwa ok. 100 osób. W towarzystwie nigdy nie używał słowa „zabiłem”, mówił natomiast dużo o strzelaniu. Druga zasada Dzikiego Billa dotyczyła jego panicznego lęku przed strzałem w plecy, dlatego we wszystkich lokalach, które odwiedzał, starał się zająć miejsce tyłem do ściany. Wszystkich, poza jedynym razem, kiedy to jego towarzysz do gry w karty odmówił mu bezpiecznego miejsca. Świadkowie wspominali, że nie zdążył nawet wyciągnąć swoich legendarnych dwóch rewolwerów. W chwili śmierci trzymał w ręce karty, których układ później został nazwany Ręką umarlaka: parę asów i parę ósemek (wszystkie czarne) oraz waleta (lub damę) karo. Miejsce śmierci Billa- Deadwood (o jakże symbolicznej nazwie!) doprawiło sensacji. Mówiło się nawet o listach, w których pisał, że Deadwood to jego ostatni przystanek. Legenda o Dzikim Billu została wyeksploatowana przez niezliczone tytuły powieści sensacyjnych, filmów oraz seriali.
Plakat filmu "Pat Garrett and Billy the Kid" Sama Peckinpaha |
Pat Garret i Billy Kid - o tej dwójce nie sposób wspomnieć osobno, ponieważ historia złączyła ich losy na zawsze. Garret początkowo pełnił funkcję szeryfa, a jego kariera układała się pomyślnie. Do kryształowego charakteru było mu jednak daleko, a towarzystwo, w którym się obracał przysporzyło mu na tyle złej sławy, że musiał porzucić swoją karierę polityczną. Zaszył się więc na farmie, popadając w alkoholizm i trudniąc się hazardem. Billy Kid przyjaźnił się z Garretem, lecz jednocześnie otwarcie kroczył drogą przestępczą. Swój fach potrafił jednak doprowadzić do perfekcji - w miasteczkach mówiono, że napadał w pięciu miejscach w tym samym czasie, a w ciągu jednej doby przemierzał 100 mil konno. Mit który powstał jeszcze za jego życia związany był nawet z przedstawianiem obu rąk Kida jako prawe, na wszystkich rycinach. Gazety w całym kraju prześcigały się w wymyślaniu legend na jego temat, a Kid tymczasem spokojnie ze swoją bandą okradał wielkie rancza. Nagroda za jego głowę wynosiła zaledwie $500, co jest nie do pomyślenia, biorąc pod uwagę straty, do których się przyczyniał. Był wielokrotnie łapany, skazywany na śmierć przez powieszenie, lecz za każdym razem udawało mu się uciec i w spektakularny sposób oszukać prawo. Do jego pojmania i egzekucji wyznaczono ostatecznie Garreta. Ten szybko odnalazł ślady Kida, które zaprowadziły go do ich wspólnego przyjaciela w Fort Sumner. Podobno Kid nie miał rewolweru, podobno Garret strzelał spod łóżka, faktem jest jednak że to on zabił przyjaciela. Historię ich życia ekranizuje film Pat Garret i Billy Kid, do którego muzykę napisał m.in. Bob Dylan. Film godny polecenia nie tylko dla wielbicieli westernów!
Karolina Krakowiak
Komentarze
Prześlij komentarz