O wyjątkowym sukcesie pewnego horroru

Kiedy mówi się o amerykańskim kinie, zwykle wspominane są tytuły wielkich superprodukcji, nazwiska znanych wszystkim reżyserów i olbrzymie kwoty wydawane na spłodzenie hollywoodzkich blockbusterów. Wiele  z tych obrazów okrzyknięto kultowymi i trafiły na National Film Registry - listę filmów budujących dziedzictwo kulturowe  Stanów Zjednoczonych. Jednak gdzieś pomiędzy nimi są produkcje przez szerszą publiczność zapomniane, ale za to czczone przez mniej liczne grupy entuzjastów. A mowa o niskobudżetowych filmach klasy B. Fenomen kultu zrodzonego wokół jednego z nich, a później spopularyzowanych „Seansów o Północy” (ang. Midnight Movie) wyłonił się w latach 70., kiedy 20th Century Fox rozpowszechniło w Stanach Zjednoczonych ekranizację musicalu Richarda O’Briena - „The Rocky Horror Picture Show” w reżyserii Jima Sharmana.


Musical odniósł wpierw sukces w Wielkiej Brytanii. Kiedy w 1975 roku zdecydowano przenieść go na deski Broadwayu, a było to równoległe w czasie, kiedy adaptacja Sharmana był już w postprodukcji, krytycy nie zostawili suchej nitki na nowojorskiej wersji, frekwencja była bardzo niska, więc i film nie cieszył się popularnością. Nadzieje producentów na komercyjny sukces legły w gruzach. Kiedy pokazy testowe miały się ku końcowi, okazało się, że w kinie United Artist Theater Westwood w Los Angeles jest grupa, która z ekscytacją przychodziła na każdy seans, wykupując wszystkie bilety (rok wcześniej w Mieście Aniołów miała miejsce premiera musicalu, który przyjęty został z większym entuzjazmem niż na Wschodnim Wybrzeżu). Postanowiono, że dystrybucja „Rocky Horror” zostanie przedłużona, ale trafi do niewielu kin. W całym kraju wciąż nikt nie poczuł klimatu filmu tak, jak przez cały czas widzowie w Los Angeles, którzy nadawali pierwsze cechy temu, czego dziś zwykłym seansem nazwać nie można. 

Tradycja „Seansów o Północy” rozpoczęła się w 1976 roku w kinie Waverly Theater w Nowym Jorku. Pierwszym filmem, jaki wyświetlono był właśnie „The Rocky Horror Picture Show”. Od razu został przyjęty z nadzwyczajnym entuzjazmem. Po ogromnym sukcesie w Wielkim Jabłku, stworzono 200 kopii filmu, które rozprowadzono wśród kin w całym kraju. Krąg wyznawców do końca lat 70. miał już zasięg narodowy. Wtedy też rozpoczęło się  szaleństwo wokół innych niskobudżetowych produkcji o nietypowych fabułach m.in. filmy gore, czarne komedie czy filmy klasy Z, jednak „Rocky” nie miał sobie równych. O czym właściwie jest ten film? Parze, która podróżuje deszczową nocą przez las psuje się samochód. Napotykają zamek szaleńczego doktora-transwestyty Franka N. Furtera, który właśnie opanował technikę, by stworzyć człowieka - Rocky’ego  Horrora. Po wskrzeszeniu tytułowego bohatera zostaje wydane przyjęcie, by uczcić to wydarzenie. Następuje seria osobliwych zdarzeń z równie dziwacznymi postaciami.


Film zrodził się z uwielbienia reżysera do filmów klasy B, horrorów, filmów science-fiction i glam rocka, wówczas silnie oddziaływującego na popkulturę. Sam musical komponuje w swojej fabule wiele wątków, które były objęte rewolucją obyczajową w latach 70.- transseksualizm czy homoseksualizm. „Rocky Horror” zawiera liczne odwołania kultowych horrorów i filmów fantasy poprzednich dekad i erotyki. Sceneria utrzymana w mrocznym, gotyckim klimacie przeplata się z zupełnym kiczem i kostiumami- rodem z burleski. Wszystko uzupełnione piosenkami, które nabrały już legendarnej sławy. Nie dziwi więc fakt, że buntownicza młodzież zwracała się w stronę tej kontrkultury, na którą również „Seanse o Północy” były nastawione. Miały budować kult wokół filmu poprzez wielokrotne oglądanie i tworzenie interakcji i integracji społecznej poza mainstreamem. 

Uczestnicy tych nocnych szaleństw znają film na pamięć. Każdą kwestię, każdą piosenkę, każdy gest, każdy ruch w układach tanecznych. Na początku uczestnicy wykrzykiwali wypowiadane przez bohaterów na ekranie kwestie, wyśpiewywali każdy utwór, tańczyli do każdej piosenki. Później zaczęli też impertynencko odpowiadać na to, co mówią postacie w „Rocky Horror”, często obrażając bohaterów lub samych aktorów, tworząc gry słowne, odwołując się do popkultury, a także wykrzykując wulgarne żarty. Dla spotęgowania efektu, widzowie mają rekwizyty, którymi posługują się w trakcie seansu, odpowiednio do każdej sceny w filmie - to nakrywają głowy gazetą podczas ulewy, rzucają ryżem, tostami czy kartami do gry, to rozwijają papier toaletowy, aż wreszcie strzelają wodą z plastikowych pistolecików.


Jeszcze większego fanatyzmu dowodzą przedstawienia w trakcie seansu, które są iście teatralnym widowiskiem. Najwięksi zapaleńcy przebierają się dokładnie tak, jak bohaterowie filmu i pod ekranem, przed publicznością wystawiają „The Rocky Horror Picture Show” na żywo. Są oni często organizatorami całego wieczoru, sprzedają zestawy z rekwizytami, kasują bilety, zabawiają publiczność jeszcze przed samym filmem, a także „chrzczą dziewice”. Wyznawcy „Rocky Horror” to hermetyczne środowisko. Osoby, które uczestniczą w wydarzeniu pierwszy raz, muszą się ujawnić, zostają wtedy naznaczeni czerwoną literą „V” na twarzy i wykonują wyznaczone zadanie. Debiutanci stają się wtedy członkami tego wyjątkowego, wręcz religijnego kręgu.

Dlaczego akurat „Rocky Horror” tak nieprzewidywalnie stał się obiektem tak intensywnego kultu, nie wiadomo. Pewne jest jedno - opinię kultowego obraz ten zyskał głównie ze względu na bardzo oddanych fanów. Jest to jedyny film, który nieprzerwanie jest wyświetlany w amerykańskich kinach od 38 lat. Grupa jego wielbicieli stała się z czasem międzynarodowa. Adoracja do dziś jest równie nieprzejednana - od 2006 roku w całych Stanach Zjednoczonych są 32 kina wyświetlające „Rocky’ego” raz w tygodniu, i około 24 co miesiąc. Musicale są wystawiane na całym świecie. Kiedy to szaleństwo o północy nabierało tempa, drugim filmem obok „The Rocky Horror Picture Show” był „Ereaserhead” Davida Lyncha - równie niezwykły, jednak inaczej wielbiony.

Anna Wingert

Komentarze

Popularne posty

Japoński samuraj niechciany w USA, czyli dlaczego Nissan Skyline R34 jest nielegalny w Stanach Zjednoczonych

What is this shit, really?

American History F: Gangi Nowego Jorku i rzeczywistość irlandzkiego imigranta