Ameryka wyobrażona

Na sposób w jaki postrzegamy Stany Zjednoczone wpływa niezliczona ilość przeróżnych czynników. Bo czym tak naprawdę jest dla nas ten to miejsce – „krajem wolnych, ojczyzną dzielnych”? Za tym hasłem idzie mnóstwo wyobrażeń, które budujemy sobie w ciągu całego życia. Wyraźny i specyficzny wizerunek USA, naznaczony stereotypami i uprzedzeniami zakorzeniony jest głęboko w świadomości każdej osoby świadomej istnienia tego państwa, w tym także studenta amerykanistyki czy nawet kadry profesorskiej. Człowiek nie jest w stanie wyzbyć się konkretnego, subiektywnego obrazu danego miejsca, czy państwa, które kształtuje w swojej świadomości, by podejść do danej lokalizacji lub problematyki czysto obiektywnie. Kwestią nader ważką w tym przypadku jest zatem pytanie o źródła, które kreują w każdym z nas tenże wizerunek. 

Oczywiście, najlepszym sposobem na zapoznanie się z kulturą, społeczeństwem, realiami obcego państwa jest podróż to takiego miejsca i doświadczenie na własnej skórze wszystkiego czego chcemy się dowiedzieć. Tutaj jednak pojawia się problem – ilu z nas było w Stanach Zjednoczonych i może z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że „wie jak tam jest”? Inną opcją są relacje swojej rodziny i przyjaciół, którzy odbyli podróż za ocean i mogą potwierdzić albo obalić nasze wyobrażenie Ameryki. Jednak źródłami, które są bezsprzecznie wszystkim nam najbliższe i towarzyszą od najwcześniejszych lat dzieciństwa są teksty kultury – książki, filmy, seriale, muzyka – przekazujące nam czym są Stany Zjednoczone Ameryki.

Chcąc poznać „prawdziwe” oblicze USA zapewne każdy sięgnąłby do dzieł posiadających bardziej lub mniej przekonywujące wrażenie bezstronności jak książki historyczne, podręczniki, przewodniki, filmy dokumentalne itd. Wszystkie z nich prezentują jednak pewną konkretną wizję USA przez pryzmat autora, czego najlepszym przykładem są choćby obrazy autorstwa Micheala Moore’a, czy twórczość Longina Pastusiaka. Idąc jednak jeszcze dalej, zapewne mało kto zaczyna swoją przygodę ze Stanami Zjednoczonymi od materiałów akademickich, ale od lepiej przyswajalnych dzieł jak powieści, filmy fabularne, seriale, czy muzyka rozrywkowa, które podświadomie działają na to jak ich widzowie postrzegają USA i jaki wizerunek tego państwa konstruuje się w ich umysłach. Popkultura nie tylko daje zdaje relację z amerykańskiej rzeczywistości, ale wręcz ją kreuje. Należy być świadomym, że serwowany widzom obraz nigdy nie jest obiektywny, a raczej stanowi wypadkową biografii autorów, ich poglądów oraz selekcji konkretnych tematów, poprzez które poznajemy Stany Zjednoczone lub Stany Zjednoczone oczyma artystów.


Najpopularniejszym wśród naukowców przykładem kreowania rzeczywistości przez tekst kultury jest film Przeminęło z wiatrem – oddziaływanie tego obrazu na postrzeganie Południa USA zostało dogłębnie przez nich zbadane. Wskazują oni w swoich publikacjach, że Margaret Mitchell ze swoją książką oraz Victor Fleming z jej ekranizacją przyczynili się do skonstruowania wizji sielankowego „starego, dobrego Południa” gdzie wszystkim żyło się lepiej, beztrosko, w zgodzie, radości i spokoju, a ludzie wyznawali zacne wartości, które zatracono wraz z Wojną Secesyjną. Wizerunek ten zakorzenił się do tego stopnia w świadomości widzów z całego świata, że według badaczy funkcjonował aż do lat 60., a wśród niektórych kręgów wciąż istnieje.

Jednak nie tylko klasyka kina pokroju Przeminęło z wiatrem konstruowała wyobrażenie USA i konkretnych miejsc. Warto wspomnieć także taki tytuł jak choćby Taksówkarz z Robertem DeNiro, gdzie Nowy Jork lat 70. został przedstawiony jako metropolia pełna biedy, brudu, przestępczości, hałasu, wszechobecnej obskurności. Obraz ten jest o tyle wyjątkowy, że przedstawia wizerunek Nowego Jorku zgoła inaczej niż w większości mediów, gdzie tętni ono życiem, pieniędzmi, luksusem, modą oraz blichtrem Piątej Alei. Nie sposób nie omówić również przypadku filmu Scarface (reż. Brian De Palma, 1983) gdzie Miami jawi się jako miasto z piaszczystymi plażami, pięknymi kobietami, cudowną, słoneczną pogodą oraz tonami narkotyków, tysiącami klubów muzycznych i latynoskich przestępców. Budowanie wizerunku USA w filmie nie kończy się jednak na miastach – wystarczy wskazać na takie tytuły jak Into the Wild (reż. Sean Penn, 2007) z wyidealizowaną wizją natury, czy Nebraska (reż. Alexander Payne, 2013) gdzie zarówno stan Montana, jak i Nebraska są przedstawione jako biedniejsza wersja „zwykłej” oraz „przeciętnej” Ameryki. Wymieć można długo, ale te wymienione obrazy pokazują tylko trend i charakterystykę zjawiska, które na niezwykle szeroką skalę kształtuje w nas własne wyobrażenie tego czym są Stany Zjednoczone.


Jeśli chodzi o seriale telewizyjne to sytuacja wygląda analogicznie. Najchętniej omawianym przykładem wśród naukowców w kontekście kreowania wizerunku konkretnego regionu USA jest miniseria Roots z 1977 roku. Dzieło to, opowiadające historię niewolnika Kunta Kinte, stało się jednym z najważniejszych obrazów dekonstruujących wyidealizowany obraz XIX-wiecznego Południa USA. Nie na tym jednak koniec – wiele innych seriali telewizyjnych bezsprzecznie oddziaływało i wciąż oddziałuje na to w jaki sposób postrzegamy USA. Wystarczy wspomnień choćby takie produkcje jak Breaking Bad z bardzo wyraźnym wizerunkiem południowego wschodu Stanów Zjednoczonych czy Miami Vice gdzie każdy policjant modnie się ubiera, zachodzące słońce nieustannie skrzy się w falach oceanu, a kobiety chodzą po ulicach wyłącznie w strojach bikini. W końcu czym byłaby dla nas Kalifornia bez Beverly Hills, 90210; jak postrzegalibyśmy zamiejskie tereny Luizjany bez True Detective, czy stanu Waszyngton bez Twin Peaks.

W kontekście budowania wizerunku konkretnych miejsc w Stanach Zjednoczonych nie sposób nie wspomnieć o grach komputerowych, których setki bazowały na stereotypach czy hiperrzeczywistości. Nie sposób pominąć legendarnej serii Grand Theft Auto, której część Vice City rysuje obraz tytułowego miasta jednoznacznie opartego na Miami w bardzo podobny sposób jak film Scarface oraz serial Miami Vice, całymi garściami czerpiąc z motywów znanych z tych dzieł. San Andreas, tym razem pełne odniesień do Los Angeles, San Francisco, Las Vegas oraz innych, charakterystycznych elementów krajobrazu zachodniego wybrzeża lokuje akcję gry w realiach wczesnych lat 90. pełnych wojen gangów, zamieszek na tle rasowym i świętującej triumfy sceny hip-hopowej. Oprócz GTA niezwykle znaczącym tytułem jest Max Payne, gdzie w „komiksowy” sposób opisywana jest rzeczywistość Nowego Jorku jako nieprzyjaznego, mroźnego, brutalnego miasta rodem z kina noir.

 
Nie można także pominąć literatury, która wcale nie odgrywa mniejszej roli w tym procederze. Buszujący w Zbożu J.D. Salingera ze swoją wersją Nowego Jorku, Big Sur Jacka Kerouaca z bitnikowską Kalifornią, Przygody Hucka Finna Marka Twina z jego charakterystyczną kreacją Południa USA, czy nawet Szczygieł Donny Tart z upalnymi i pustynnymi przedmieściami Las Vegas – wszystkie te dzieła umieszczają w umysłach czytelników specyficzne obrazy, które mogą się utrwalać i oddziaływać na wyobrażenie danych miejsc, co w ogromny sposób może chociażby uprzedzać albo zachęcać do ich odwiedzenia, stereotypizować, idealizować lub obrzydzać.


Muzyka nie pozostaje w tyle – wystarczy wspomnieć legendarny utwór New York, New York Franka Sinatry gdzie autor zachwyca się tym miejscem. Z drugiej strony mamy także podkreślający lokalną dumę No Sleep Till Brooklyn Beastie Boys, New York, I Love You But You’re Bringing Me Down LCD Soundsystem i szereg innych kompozycji opiewających Big Apple. Podział utworów o konkretnych miejscach jest podobny do lokalizacji przemysłu muzycznego, czyli skupia się głównie wokół Nowego Jorku i Los Angeles. O tym drugim można usłyszeć choćby w Paradise City Guns n’ Roses, Compton Kendricka Lamara, czy California Girls the Beach Boys. Oczywiście nie brakuje także kompozycji o innych regionach – Frank Zappa z utworem Montana, czy Lynyrd Skynyrd ze słynnym Sweet Home Alabama. Ciekawym zjawiskiem są także całe albumy muzyczne omawiające dane miasto, stan, czy region. Tu najlepszymi przykładami są tak legendarne już płyty jak NWA – Straight Outta Compton, Red Hot Chili Peppers – Californication, Sufjan Stevens – Michigan oraz Illinoise, Bruce Springsteen – Nebraska, Foo Fighters – Sonic Highways, Queens of the Stone Age – Songs for the Deaf, czy The Eagles – Hotel California. We wszystkich tych przykładach lokacja funkcjonuje na zasadzie tła nadającego charakter całego dzieła, co tym bardziej wpływa na to w jaki sposób słuchacz widzi i kształtuje obraz opisywanego miejsca.

Biorąc pod uwagę powszechność dostępu, popularność, a wręcz wszechobecność tekstów kultury z lub o USA, można bez najmniejszej wątpliwości przyznać, że każdy z nas kiedyś był pod wpływem przekazu jednego z nich. W sposób bardziej lub mniej świadomy poprzez odbiór filmu, książki, albumu muzycznego lub innych, człowiek buduje na podstawie otrzymanych zrębów informacji obraz miejsca, o którym jest mowa w danym tekście. Te nieobiektywne i wyselekcjonowane elementy rzeczywistości przedstawione w popkulturze składają się na wizerunek miejsca. Pytanie, które należy sobie postawić mówi jednak o tym jak bardzo nasze wyobrażenie różni się od rzeczywistości i jakie konsekwencje może to mieć kiedy ostatecznie omawiany odbiorca zetknie się z tymi miejscami. Takie uprzedzenie powoduje zagrożenie osądzaniem z góry, wysuwaniem wniosków bez głębszego badania, a co za tym idzie pogłębianie stereotypów, czy utwierdzanie się w danym przekonaniu na podstawie wizji artystycznych autorów. Trzeba otwarcie przyznać, że nie ma ucieczki od tego typu procesów, którym podlega praktycznie każdy z nas. Ważne tylko, aby pozostać świadomym faktu, że nie wszystko czego doświadczamy za pośrednictwem popkultury, dokumentów, a czasami nawet książek naukowych jest prawdziwe – krytyczne podejście każdego tekstu jest podstawą. A najlepiej i tak jest wybrać się w podróż i samemu się przekonać, że nie wszystko jest takim jakie się wydaje.

Maciek Smółka

Komentarze

Popularne posty

Japoński samuraj niechciany w USA, czyli dlaczego Nissan Skyline R34 jest nielegalny w Stanach Zjednoczonych

What is this shit, really?

American History F: Gangi Nowego Jorku i rzeczywistość irlandzkiego imigranta