Jeszcze jeden odcinek S01E02: Seks w wielkim mieście czyli Seks w Nowym Jorku
Cztery przyjaciółki w sobotni poranek jedzą nieśpiesznie śniadanie w kawiarni i debatują nad kolejnym miłosnym zawodem lub próbują rozwikłać o co chodziło facetowi poznanemu przez jedną z nich ubiegłego wieczoru. Brzmi znajomo? Zapewne tak, ponieważ Seks w wielkim mieście to przecież jeden z najbardziej rozpoznawalnych seriali HBO. Wystarczyły 94 odcinki, aby zyskał miano kultowego. Oderwany od rzeczywistości, zabawny w swojej naiwności, pełen barwnych postaci i jeszcze barwniejszych strojów.
Carrie, Charlotte, Miranda i Samantha to cztery najlepsze przyjaciółki. Chodź różni je wiele (od wieku poprzez pracę do życiowych aspiracji) to nie możemy oprzeć się wrażeniu, że każda z nich uzupełnia siebie nawzajem. Uwielbiają plotkować, spotykać się na wspólnych lunchach, chodzić razem na zakupy, a wieczory spędzać na Manhattanie pijąc słynny drink - Cosmopolitan.
Jak to możliwe, że serial o dość błahej fabule stał się tak kultowy? Przecież nie tylko dlatego, że akcja dzieje się w Nowym Jorku, a główna bohaterka zamiast śniadania woli czasem kupić najnowszy numer Vogue'a. Moim zdaniem jest to spowodowane odmiennymi charakterami bohaterek i wydarzeniami z ich życia, z którymi widź może się utożsamić i odnieść do swojego życia, zobaczyć co dana bohaterka zrobiłaby w podobnej sytuacji.
Serial jest często krytykowany za to, że przedstawia odrealniony obraz życia. W końcu, która pisarka pozwoliłaby sobie, pisząc jeden felieton na tydzień, na mieszkanie w centrum Manhattanu, buty od Manolo Blahnika czy ubrania od Diora?! Nie można jednak mu odmówić tego, że przełamał tabu relacji damsko-męskich i seksu. W każdym odcinku stanowi on dość istotny element. Bohaterki rozmawiają na jego temat, dzielą się swoimi doświadczeniami przy porannej kawie i nie wstydzą się tego. Taka bezpośredniość była w latach 70. czy 80. nie do pomyślenia, ale Seks w wielkim mieście doprowadził do prawdziwej rewolucji. Bohaterki są wyzwolone, niezależne i pewne siebie. Po raz pierwszy kobiety mają tyle samo władzy co mężczyźni i są z tego powodu dumne.
Nie da się również zapomnieć o kultowych wypowiedziach Carrie, które do dziś często są przytaczane w licznych gazetach czy forach internetowych. Oto kilka z nich:
• Then I had a thought: maybe I didn't break Big. Maybe the problem was he couldn't break me. Maybe some women aren't meant to be tamed. Maybe they need to run free, until they find someone just as wild to run with.
• I’ve spent $40,000 on shoes and I have no place to live? I will literally be the old woman who lived in her shoes!
• They say nothing lasts forever; dreams change, trends come and go, but friendships never go out of style.
Kolejnym autetem serialu jest niewątpliwie moda. Zajmuje ona równorzędne miejsce z samym seksem. Każdy odcinek to mini pokaz mody, a odpowiedzielna za kostiumy Patricia Field dała w serialu prawdziwy popis swoich umiejętności. Można stwierdzić, że czasem fantazja lekko ją ponosiła, ale wszystko da się wybaczyć jeżeli ta fantazja dotyczy Sary Jessici Parker. Aktorka wygrała los na loterii nie tylko dzięki zyskom z serialu, ale także dzięki CAŁEJ garderobie, należącej do granej przez siebie bohaterki, którą mogła zatrzymać.
Garderoba aktorek to obiekt pożądania wielu znawczyń mody i fanek Seksu w wielkim mieście. Serial rozsławił jeszcze bardziej szpilki Manolo Blahnika. W scenie oświadczyn, zamiast pierścionka Carrie dostaje od przyszłego męża właśnie taki pantofelek - granatowy, satynowy, z misternie zdobionym czubkiem. Czy dla miłośniczki butów ta chwila mogłaby być piękniejsza?
Wszystkim osobom, które oglądnęły serial, ale byłyby spragnione dalszych przygód bohaterek, warto przypomnieć, że powstały dwa filmy opowiadające o kolejnych latach Carrie, Charlotte, Mirandy i Samanthy. Tak, aby można było bez końca wracać do tego kultowego, moim zdaniem, serialu i przenosić się w nieco inną rzeczywistość.
Anna Suska
Komentarze
Prześlij komentarz