Brzmienie zmian
W
minioną niedzielę, 28 kwietnia, minęło dziesięć lat od kiedy amerykański iTunes
Store rozpoczął swoją działalność. Nie oszukujmy się, to jedna z
najważniejszych dat w historii współczesnej muzyki rozrywkowej. Prawdziwa
rewolucja, która trwa do dzisiaj i cały czas zmienia oblicze tego jak tworzy
się, sprzedaje i myśli się o muzyce. Ta data wskazuje moment wprowadzenia nowych
standardów oraz początek zmian w generującym miliardy dolarów zysku przemyśle, jak
również w artystycznym podejściu do tej części kultury.
Kiedy
po pierwszych 18 godzinach działaniach iTunes, za pośrednictwem serwisu sprzedano
około 250 tysięcy utworów muzycznych, wiadomo było, że będziemy mieć do
czynienia z czymś niezwykłym. Na pierwszy milion kupionych piosenek trzeba było
czekać zaledwie 5 dni. Później, gdy Apple wydało wersję iTunes pod Windows, wolumen
sprzedaży wzrastał jeszcze szybciej. Po roku, 28 kwietnia 2004, ogłoszono, że
za pośrednictwem sklepu sprzedano około 70 milionów kompozycji, co sprawiło, że
iTunes stał się bezkonkurencyjny na polu internetowej sprzedaży muzyki. Sytuacja nie uległa zmianie do dzisiaj. Na
chwilę obecną w serwisie można wybierać z katalogu około 26 milionów piosenek, a
ilość zakupionych utworów od początku jego istnienia szacuje się na ponad 25
miliardów. Sklep iTunes działa dziś w 119 krajach na całym świecie, ma około
400 milionów zarejestrowanych, aktywnych użytkowników, a poza muzyką sprzedaje
również teledyski, filmy, książki, aplikacje itd.
Tych
liczb nie należy jednak traktować jako niewiarygodny sukces pojedynczej firmy.
Warto na to spojrzeć raczej jak na znaczącą część szerszego zjawiska, serii
zmian w przemyśle muzycznym, czasami katalizatora tychże zmian. Na początku trzeba
sobie uświadomić, że dopiero w chwili powstania iTunes Store każdy odbiorca
muzyki mógł wreszcie w dogodny sposób pozyskać pojedynczą piosenkę. Wcześniej
było to możliwe przez nielegalne pobranie jej z Internetu lub zakupienie
oficjalnego singla w sklepie, co było albo niebezpieczne albo najzwyczajniej w świecie
nieopłacalne i niewygodne. Sklep iTunes dał wreszcie możliwość szybkiego,
legalnego ściągnięcia konkretnego utworu w przystępnej cenie ($0.99). Przemysł
muzyczny szybko dostrzegł to zjawisko i od tego momentu mamy do czynienia ze
zmianą kierunku promocji całych albumów na pojedyncze piosenki, single. Stąd
też chociażby cała masa płyt, tworzonych przez znane muzyczne postaci, które
nie są albumami pomyślanymi jako ambitne całości, ale raczej jako zbiór singli,
które tworzą kompilację zwaną płytą.
Kolejną,
o wiele bardziej dotkliwą zmianą, która nadeszła wraz z otwarciem iTunes był i
jest dramatyczny spadek sprzedaży muzyki w tradycyjnej, namacalnej formie.
Prawie nikt nie kupuje już płyt CD, przynajmniej nie w takich ilościach jak na
przełomie wieków. Dowodem na to mogą być chociażby przychody amerykańskiego
przemysłu muzycznego, wynikające ze sprzedaży singli, albumów, muzycznych DVD
oraz VHS. W 2004 roku wynosiły ponad $12 mld, a w 2012 spadły do około $4,5 mld
(z czego 57,6%, czyli $2,6 mld, to sprzedaż muzyki w Internecie). Oczywiście
nie można uogólniać, że jesteśmy świadkami takiej sytuacji tylko za sprawą iTunes,
ale fakt jest taki, że rozwój tego typu platform czy też sklepów internetowych
znacząco przyczyniły się do zmiany nastawienia do muzyki zarówno odbiorcy,
twórcy jak i jej sprzedawcy.
Pomimo
tak ogromnego i wciąż trwającego sukcesu iTunes, zaczynają pojawiać się głosy,
że czasy świetności tego amerykańskiego sklepu powoli przemijają. Dzieje się
tak głównie za sprawą kolejnego etapu rozwoju muzyki w Internecie, czyli
rozbudowanych serwisów streamujących. Za ich pośrednictwem można posłuchać
wybranych przez siebie utworów, wyselekcjonowanych za nas najpopularniejszych
kompozycji lub spersonalizowanego radia internetowego. Tutaj trzeba wspomnieć
chociażby o takich serwisach jak Pandora,
SoundCloud, Grooveshark, czy też wyrastające na najbardziej znaczące serwisy
muzyczne Spotify, który za niewielką
miesięczną opłatą pozwala streamować miliony utworów oraz The Hype Machine, selekcjonujący najpopularniejsze utwory,
udostępniane na blogach muzycznych z całego świata.
Mimo
to, żeby nie obwieszczać upadku kupowania płyt w fizycznej formie, warto
wspomnieć, że w tym samym momencie kiedy spada popyt na CD i wzmacnia się rynek
internetowy, coraz chętniej kupowane są płyty winylowe – wskaźnik ich sprzedaży
regularnie wzrasta od końca lat 90. (z drobnym spadkiem w połowie lat 2000.),
bijąc w ostatnich latach kolejne rekordy. Można również wspomnieć o Record Store Day, czyli święcie płyt,
które obchodzone jest co roku w trzecią sobotę kwietnia (w tym roku był to 20
kwietnia). Na całym świecie organizowane są różnego typu wydarzenia, spotkania
z artystami, wydawane są edycje specjalne płyt, dostępne tylko tego dnia,
targi, na których można je kupić. Pierwsza edycja miała miejsce w 2008 roku i z
roku na rok przyciąga coraz więcej ludzi i większą uwagę świata muzyki.
Biorąc
jednak pod uwagę coraz wyraźniejsze trendy trzeba przyznać, że to właśnie w
nieograniczonym słuchaniu muzyki za pomocą serwisów streamujących tkwi
przyszłość przemysłu muzycznego. Era największej popularności kupowania,
najpierw całych albumów, a teraz pojedynczych utworów, może nie tyle przemija,
ile ustępuje miejsca streamowaniu. Internet już teraz jest czołowym narzędziem
do słuchania i pozyskiwania muzyki, a jego znaczenie coraz bardziej wzrasta.
Stream czy też muzyka kupowana przez Internet jest pierwszym sposobem by
zapoznać się z nowym wykonawcą, nowym wydawnictwem. Tymczasem płyty winylowe
czy CD stają się raczej czymś na wzór skarbu, szczególnego uznania dla danego
artysty, dla jego muzyki, która, czy to w odsłuchiwana z głośników komputera,
czy dzięki gramofonowi, zawsze pozostaje najważniejsza.
Maciek
Smółka
Komentarze
Prześlij komentarz