Świat uproszczony

O tym, czym jest stereotyp, dowiadujemy się już na licealnych lekcjach WOS-u, a niemalże każdy student kierunków humanistycznych zna przynajmniej jedną definicję tego zjawiska.  W życiu przekonujemy się, że stereotypy funkcjonują też w codziennym życiu i mają się dobrze, natomiast podróżując, zdajemy sobie sprawę, że te uproszczone i często zafałszowane wizje rzeczywistości występują na każdym kontynencie i w każdym kraju. Bo stereotypami myśli się łatwiej i szybciej.

W kwestii upraszczania sobie życia nie ma większych mistrzów niż Amerykanie. Na każdym kroku, w każdej dziedzinie codziennego życia funkcjonują uproszczone schematy, które pozwalają obywatelom USA na szybsze rozumienie świata, przy ograniczonych nakładach energii. Po co różnicować i rozkładać na czynniki pierwsze złożone zjawiska, skoro można je łatwo zakwalifikować na podstawie pozorów i oszczędzając czas i pieniądze, schować do odpowiedniej szuflady.


Aby nie byś gołosłownym, przyjrzyjmy się bliżej wybranym amerykańskim stereotypom.

1. Wszystko, co europejskie, jest lepsze.
Wiele produktów sprzedawanych w amerykańskich sklepach jest opatrzonych napisem European recipe lub European style. Podobny zabieg ma podwyższyć status produktu, uczynić go niemalże ekskluzywnym. Można by zaryzykować stwierdzenie, że jest to dowód na nadal istniejący w USA kompleks Europy. Stary Kontynent jest symbolem prawdziwej wysokiej sztuki, wielowiekowej historii i edukacji na najwyższym poziomie. I choć zjedzenie ciastka reklamowanego jako europejskie raczej nie przybliży konsumenta do europejskiego sposobu życia, to może dać mu poczucie bycia lepszym, bardziej wyjątkowym.

2. Ludzie z angielskim akcentem są inteligentniejsi.
Wydawać by się mogło, że akurat ten stereotyp dzielimy z Amerykanami. Porównując ciężki teksański akcent i płynną londyńską mowę, zawsze wskażemy to drugie jako dowód na wyższy poziom edukacji czy nawet inteligencji. A jak jest naprawdę wiedzą najlepiej mieszkańcy Krakowa, nękani niejednokrotnie brytyjskimi wybrykami podczas wieczorów kawalerskich.

3. Wszystko na wschód od Niemiec jest nadal Rosją.
Zimna Wojna nie dla wszystkich się jeszcze skończyła. Wschodnioeuropejski akcent (w tym Polski) uruchamia całą lawinę skojarzeń i żartów, związanych z KGB, arsenałem nuklearnym czy Czarnobylem. Ludzie starszej daty, zwłaszcza wojskowi weterani mają poważny problem, żeby rozumieć, że Polska nie jest (i nigdy nie była) częścią Związku Radzieckiego, ma prezydenta i demokrację, w dodatku stosunkowo nieźle działającą.

4. Wino i herbata to napoje dla kobiet.
Prawdziwy amerykański mężczyzna pije tylko piwo. Lekkie, z małą zawartością alkoholu stanowi napój codzienny i nie jest traktowany jako specjalny trunek. W wyjątkowe okazje pije się whisky, ale bez specjalnego wybrzydzania, króluje tu zdecydowanie i niepodzielnie Jack Daniel’s. 
 
 
5. Wszystkie grzyby rosnące w lesie są trujące.
Jedynym powszechnie jedzonym w USA grzybem jest uprawiana na farmach pieczarka. Wszelkie inne grzyby, jak uczy się dzieci już od najmłodszych lat, są trujące i niejadalne. Zwyczaj grzybobrania jest tu zupełnie nieznany i traktowany jest jako jedna z form survivalu. Choć podobne zachowanie może budzić naszą wesołość, być może nie jest ono pozbawione wszelkiej logiki, wystarczy spojrzeć na coroczne zatrucia trującymi grzybami w Polsce.

Stereotypy to temat zagmatwany i niebezpieczny. Jest mieczem obosiecznym – rani zarówno obiekt, który został poddany uproszczeniu, jak i wszystkich członków danego społeczeństwa, którzy, głównie dzięki edukacji, podróżom, a także zwykłemu oczytaniu potrafili zwiększyć swoją wiedzę o otaczającym ich świecie i nie zamykać się w wąskim świecie uprzedzeń i ograniczeń. Wspierajmy takie postawy, edukujmy, wyjaśniajmy i nie oburzajmy się, gdy ktoś kiedyś zapyta nas: „Poland? Where the f**k is Poland? Is that in Russia?”

Kaja Łuczyńska

Komentarze

Popularne posty

Japoński samuraj niechciany w USA, czyli dlaczego Nissan Skyline R34 jest nielegalny w Stanach Zjednoczonych

Co kojarzy nam się z USA? Subiektywny przegląd amerykańskiej kultury

What is this shit, really?