Hello, je suis Canada
Nadszedł najwyższy czas, by wprowadzić na salony naszego bloga panią Kanadę. Długoletni związek z Wielką Brytanią uniemożliwia nazywanie jej panną, ale bez obaw-nie zamierzam nikogo zamęczać datami i przypisanymi do nich wydarzeniami historycznymi. Chciałabym przedstawić co tak zwany statystyczny Polak wie o Kraju Klonowego Liścia, a później nieco to zweryfikować. Wyniki przeprowadzonych przeze mnie badań dostępne są u mnie.
Po kilkuletnich staraniach namówienia bliskich mi osób do spróbowania Kanady, postanowiłam zrobić test. Przygotowałam krótką ankietę, która nie kosztowała mnie wiele pracy, a miała przynieść dowód na to jak moi znajomi mnie słuchają. Ułożyłam listę 10 pytań, które wydawały mi się przyjemne, usadziłam 20 osób (nie naraz, wciąż jestem studentką i nie mam willi za miastem), a że upiekłam też ciasto oraz zapewniłam ciepłe i zimne napoje, miało to być po prostu miłe spotkanie towarzyskie. Wyniki przedstawiam pokrótce, by nie zalewać Internetu statystykami. Rozczarowały mnie, oczywiście. Po wielu latach moich nawoływań i próśb o zapamiętanie, że stolicą Kanady jest Ottawa, nadal 70% ankietowanych wpisało Toronto. Przemilczę odpowiedzi Canada i Ontario, które także się tam znalazły. Kategorię celebrity podzieliłam na dwie podkategorie: osoba ze świata polityki i celebryta właściwy. I tak jak w tej drugiej znalazło się wiele nazwisk z Celine Dion, Garou czy Justinem B. na czele, tak polityków wskazały 3 osoby. Były to odpowiednio: moja ciocia, która fascynuje się nagrodami Nobla i pamiętała o Nagrodzie Pokojowej z 1956 r. dla Leastera Pearsona, koleżanka współstudentka i nauczyciel historii, który stosunkowo niedawno lądował w Montrealu. Tamtejsze lotnisko nosi imię Pierre'a Elliot'a Trudeau i albo wiedział albo dobrze strzelił.
Czy taka ilość odpowiedzi świadczy o małej roli Kanady w polityce międzynarodowej? Niekoniecznie, gdyż jest ona silnym, choć raczej niewychylającym się graczem. Jako middle power nie chce być uczestnikiem walki o władzę, gdyż zdaje sobie sprawę z tego, że nie we wszystkich dziedzinach życia i przemysłu może rozwinąć się dostatecznie mocno, a i mała populacja nie jest w tej sytuacji argumentem. Woli raczej znajdować sobie niszę, w ramach której wieść będzie prym. Tym samym nikomu nie przyjdzie do głowy wymienianie Kanady wśród supermocarstw, ale już w takich dziedzinach jak peacekeeping, dbanie o środowisko czy prawa człowieka Kanadyjczycy wiodą prym. Nie uszło to także uwadze moim ankietowanym, którzy pamiętali o Greenpeace. Zapytałam ich o organizacje międzynarodowe, w skład których wchodzi Kanada lub o te, które stąd pochodzą. Duża świadomość Greenpeace, organizacji pozarządowej, która powstała na przełomie lat 60. i 70. w Vancouver, związana być może z ostatnimi atakami piratów na rosyjskie statki. Możliwe jednak, że grupa nawołujących do wypełnienia ankiety zielonych kubraczków kręcących się po Rynku spełnia swoje zadanie i efektywnie promuje Greenpeace i ideę dbania o środowisko i pokój na świecie. Smutno zrobiło mi się jednak, gdy tylko 2 osoby wpisały w rubryczkę NATO, które od samego 1949 roku Kanada silnie wspiera i buduje.
Z ciekawostek zanotowałam 90-cio procentową świadomość obecności języka francuskiego w Kanadzie oraz 10-cio procentowe połączenie tego faktu z prowincją Quebec. Kwestię językową zostawię jednak na razie, gdyż należy jej się osoby artykuł. Wbre pozorom temat ten jest interesujący nie tylko dlatego, że jest dziwny. 13 osób jako głowę Państwa Kanadyjskiego wskazało Prezydenta, ale zapytani napominali coś o Królowej. Niestety myślę, że aby do końca zrozumieć powiązania Kanady z Wielką Brytanią będzie trzeba mieć co najmniej tytuł magistra Amerykanistyki (choć teoretycznie zdając egzamin licencjacki z bloku kanadyjskiego powinnam mieć wszystko w małym palcu. I miałam.)
Kiedy moi goście kosztowali i próbowali, przejrzałam pokrótce odpowiedzi i przeszliśmy do dyskusji. Proszę się nie martwić, nie usadziłam wszystkich w kółku i nie do końca udzielałam im głosu tylko gdy podnieśli rękę. Nie, było sympatycznie. W kuluarach dało się słyszeć głosy jakoby test był trudny, a stresu co niemiara. Dowiedziałam się jednak, że właściwie wiedzę o tematyce kanadyjskiej ciężko jest skądkolwiek czerpać. W telewizji mówi się tylko o wydarzeniach bieżących lub kolejnych Komisjach, gazet się już prawie nie czyta, a Kanada w Internecie to zakładka tylko dla smakoszy. Są bardziej interesujące rzeczy, facebook na przykład. Wiele mówi się jednak o muzyce, wbrew pozorom często w superlatywach. Kanadyjczycy chcą oddać Biebera, ale Arcade Fire albo Joni Mitchell nie wyrzekną się nigdy. Literaci piszą niesamowite książki (i nie mam na myśli tylko Alice Munro, poważnie, zobaczcie: GrabCanada, a kanadyjski film na czele z Guy'em Maddinem i Davidem Cronenbergiem na czele, to już osobna kategoria. Wiem, że na razie nie przedstawiam konkretnych argumentów, ale przysięgam, że uważam Kanadę za miejsce, które może fascynować człowieka tak jak Indie kręcą uduchowionych i odrodzonych na nowo czytelników Eat, Pray, Love books czy tak jak wielbiciele fastfood'ów, lasek i plaż masowo odwiedzają Stany Zjednoczone.
Dla tych nieprzekonanych, którzy wciąż nie zamierzają wymienić wakacyjnych wakatów na campach w Kalifornii na kanadyjską Manitobę, proponuję Festiwal Kultury Kanadyjskiej. To już drugi raz, a tym razem będzie nawet lepiej, choć w zeszłym roku wydarzenie okazało się być sukcesem. Nie będę pisać więcej, plakat mówi za siebie. Jest piękny, wybrany demokratycznie i na spokojnie większością głosów, bo przecież peace order and good government to podstawa.
Joanna Radziszewska
Komentarze
Prześlij komentarz