The Weeknd - nowa gwiazda prosto z Kanady

Nowa fala R’n’B coraz bardziej uwidacznia się w muzycznym światku. Choć każdy z jej przedstawicieli prezentuje zupełnie różny styl od reszty, wszyscy tego typu artyści ustawiani są pod jedną banderą. Takie postaci jak Miguel, Frank Ocean czy How to Dress Well, powszechnie już występują w świadomości wielu słuchaczy. Gdy czytacie te słowa, kończy się właśnie Festiwal Kultury Kanadyjskiej. Pomyślałem więc, że miło byłoby podrzucić tutaj informacje na temat kanadyjskiego reprezentanta nowego R’n’B. Jeśli jeszcze go nie znacie - poznajcie Abela Tesfaye, występującego pod pseudonimem The Weeknd.

Jest to postać, której bardzo szybko udało się uzyskać naprawdę sporą popularność. Pierwsze dokonania Abela świat poznał bowiem dopiero pod koniec roku 2010. Wtedy to w serwisie YouTube pojawiły się pierwsze utwory sygnowane pseudonimem dziś znanym ogromowi osób. Były to trzy różnorodne kawałki: „What You Need”, „The Morning” (prywatnie jeden z moich ulubionych) oraz „Loft Music”. Choć internauci nie znali wówczas prawdziwej tożsamości osoby ukrywającej się pod pseudonimem The Weeknd, dość szybko muzyka Abela trafiła na łamy wielu mediów muzycznych. Tym zaś co najbardziej wspomogło karierę Tesfaye’a był entuzjazm jaki wobec jego muzyki wyraził znany raper (swoją drogą, romansujący często właśnie z nową falą R’n’B), Drake.

Weekend

W marcu 2011 w sieci pojawił się pierwszy darmowy mixtape sygnowany marką The Weeknd - „House of Balloons”. Internauci wreszcie poznali prawdziwego autora uwielbianej przez nich muzyki, a Abel zagrał w lipcu tego samego roku pierwszy koncert. Dość szybko potem wystąpił również w dwóch innych ważnych miejscach: Molson Canadian Ampitheatre w Toronto oraz na imprezie „OVO Fest”, organizowanej przez wówczas już mocno zaprzyjaźnionego z Tesfaye Drake’a. The Weeknd szybko poszedł za ciosem i w sierpniu udostępnił kolejny darmowy mixtape, tym razem zatytułowany „Thursday”. W grudniu pojawiło się zaś ostatnie tego typu wydawnictwo, „Echoes of Silence”.

Kariera Abela zaczęła nabierać coraz żwawszego tempa. Ruszył w sporą trasę po Stanach Zjednoczonych, poczynając od występu na legendarnym festiwalu Coachella. W tym samym roku wystąpiły tam takie postaci, jak Dr. Dre i Snoop Dogg (tak, to ten słynny koncert, na którym wykorzystano hologram zmarłego rapera Tupaca), A$AP Rocky, Frank Ocean czy zespoły pokroju The Hives, Radiohead, Arctic Monkeys, Bon Iver oraz Justice. Tesfaye zainteresowała się również wytwórnia Republic Records, powiązana z Universalem. We współpracy z tą firmą, Abel wypuścił  do sklepów zbiór wszystkich swoich mixtape’ów, nazwany po prostu „The Trilogy”.



We wrześniu bieżącego roku, pojawił się z kolei pierwszy oficjalny album The Weeknd z prawdziwego zdarzenia. „Kiss Land” stał się kolejnym etapem rozwoju własnej muzyki Abela. Album zebrał naprawdę różnorodne oceny - począwszy od solidnych „dziewiątek” czy „dziesiątek”, po o wiele słabsze „czwórki”. Sam początkowo nie byłem do końca przekonany do nowej odsłony twórczości Tesfaye, dochodzę jednak do wniosku, że z płytą tą trzeba się o wiele mocniej osłuchać niż w przypadku wszystkich dotychczasowych mixtape’ów. Warto jednak to zrobić, gdyż z każdym kolejnym odsłuchem album zdaje się być coraz lepszy.

Jeśli jeszcze nie sprawdziliście twórczości The Weeknd, na sam koniec chciałbym przygotować Was na to, czego możecie po niej oczekiwać. Muzyka Abela to przede wszystkim porcja syntezatorów, przefiltrowanych sampli i bębnów oraz cudownego sopranu. Teksty zdają się być dość jednoznacznie umiejscowione tematycznie w okolicy seksu, narkotyków i alkoholu. Choć w wielu przypadkach stają się one jednak podstawą dla metafor, które wcale nie są takie łatwe do odkrycia. Warto też dodać tu jedno zdanie, zawsze powtarzane przeze mnie w przypadku rozmów o Abelu: „Ten facet jest jednym z nielicznych na świecie, z którego ust <<fuck>> potrafi brzmieć bardziej romantycznie od <<love>>”.

Jak zaś zacząć słuchać muzyki Abela? Najlepiej w kolejności, w jakiej jego albumy zostały wydawane. Wtedy będziecie o wiele lepiej przygotowani na rozdźwięk, który pojawia się w przypadku „The Trilogy” a „Kiss Land”. XO.

Mikołaj Więckowski
autor postu prowadzi również bloga kulturalno-lifestyle’owego pod adresem MajkOnMajk.blogspot.com

Komentarze

Popularne posty

Japoński samuraj niechciany w USA, czyli dlaczego Nissan Skyline R34 jest nielegalny w Stanach Zjednoczonych

Co kojarzy nam się z USA? Subiektywny przegląd amerykańskiej kultury

What is this shit, really?